czwartek, 31 grudnia 2009

Na dzień dobry - Jego słowa mnie rozpuszczają - czuję się jak lukrowy cukierek w Jego ustach... mmm... 

Każdy mail od Pana sprawia, że otwiera się moje serce, zalewając falą błogości i szczęścia. Czuję, jak wstępuje we mnie nowe życie, nowe chęci i radość. Nowa siła.

Po długich tygodniach, miesiącach, co raz bardziej nabieram pewności suki. I dumy, jaką dene jest jej posiadać. Nadal kroczę po chwiejnej linie codziennych balastów, które każdego dnia przeciągają mnie raz na jedną, raz na drugą stronę. Jednak z każdym kolejnym spotkaniem, i nieodłączną rozłaką czuję sie pewniej. Jestem silniejsza. Od ostatniego spotkania - choć bylo ono najkrutszym ze wszystkich - stąpam jeszcze pewniej. Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że od chwili kiedy wkroczyłam w swiat oddania i pokory, nabieram pędu bycia szczęsliwą całą sobą, w każdej dziedzinie życia coraz pełniej, pomimo szarości życia codziennego.


Jestem dumna z siebie, z tego że potrafię co raz śmielej otwierać swoje serce i pokazywać słabości jak i radości, nie bojąc się że utrace coś cennego (...)
Dumna z mojego Pana. Tego, że mogę być częścią Jego życia. Tego, że się na nim nie zawiodłam, że jest odpowiedzialnym i niezłomnym człowiekiem nie tylko w stosunku do swojej suki ale i przede wszystkim własnego prywatnego życia. Cieszę się z Jego sukcesów jeszcze bardziej niż z własnych. Podziwiam.
Zaczynam godzić życie codzienne i wplatać w nie dumę jaka płynie z bycia suką Pana. Pojęłam coś nowego.
Kolejny krok na przód, przed siebie.

Jeszcze kilka miesięcy temu powinnam sie wstydzić mojej frustracji pomieszanej ze smutkiem, gniewu połączonego z bezsilnością ...kiedy Pan przez dłuższy czas milczał. Wypleniam coraz skuteczniej to ziarno niepewności, aż w końcu kiedyś zupełnie zniknie.
I teraz z perspektywy czasu, mając odwagę sie przyznać, czuję się ...nieporadna, małowiedząca jeszcze i zupełnie zdana na łaske Pana. Tylko On wie, jak najlepiej prowadzić swoją suke, jak sprawić by uwierzyła w siebie, w jej powołanie bycia oddaną, tak by jej życie było godne.
Zawiąż mi oczy Panie, i prowadż. Jestem gotowa. 

Trzeba dojrzeć samemu, własnym rytmem, do delektowania się najbardziej wytrawnym winem aby móc poczuć chwilę, docenić jej kruchość i ulotność. Trzeba czasami sie zatrzymać... spojrzeć w głąb swojej duszy, dostrzec to czego na co dzień się boimy. Spojrzeć prawdzie głęboko w oczy, nabrać powietrza i BYĆ - nie bywać.

Spojrzałam.
Zobaczyłam.
Doceniam.

wtorek, 29 grudnia 2009

Byliśmy tam...



 ...Gdzie droga przed nami zdawała się nie mieć końca.
Pamiętam. I tęsknie. Bardzo tęsknie... za Nami, za wyrwanymi życiu chwilami.

środa, 16 grudnia 2009

Dla Pana

Rozkochana, szczęsliwa do granic sunia.
Twoja sunia :* W Twoich dłoniach taka malutka, zawsze potulna, niewinna... grzeczna ... ;)

Uwielbiam Cie ponad wszystko! Wiesz?

Twoja Kochana Sunia

sobota, 5 grudnia 2009

zagubiona, jedna myśl...

Marzenia niosą nas,
uskrzydlając, wzbogacając nas od wewnątrz ...dodając sił.
Ich brak, lub co gorsza odebranie - odcina w nas chęć -
do samorealizacji.
Do patrzenia w przyszłość z podniesioną, dumną głową.

Mówią, że nadzieja matką głupców - i niech tak pozostanie.
No i co, że głupców? Przynajmniej szczęśliwych...

Ze skrajnosci w skrajnosć.

Kurwa.

niedziela, 29 listopada 2009

Śniadanie

Wcześnie rano. Pan wyciąga Sunie na śniadanko :)
Rano zdarzało sie jej, że zdychała z bólu żołądka, póżniej przechodziło... Ale przecież nie mogła nie wyjść!
Wychodzimy. Suka - w obroży. Ze splątanymi włosami spiętymi w kucyk... W bluzce przez którą przeswitywały jej drobne piersi... I to spojrzenie...
Co Suka dostrzegła...? Spojrzenia innych mężczyzn, jak ogarniali ją wzrokiem. Nie robili tego ukradkiem - oni nie mogli oderwać oczu. Czuła ich wzrok na sobie. Patrzyła im w oczy, prawie kokietowała... i czuła też, jak świdrują jej spojrzenie, jakby chcieli z niego wyczytać tajemnice minionej nocy.
Była taka dumna krocząc u boku swojego Pana. Inni mezczyżni mogli ją tylko pożądać. Sunia należała do Pana. Była na Jego skinienie, na rozkaz. Była taka... sucza. Pewna. Jego.

To nie jest samozachwyt, ani samouwielbienie. To właśnie moja sucza natura. I Pan o niej wie.

sobota, 28 listopada 2009

My collar

...Wybiegła wcześnie rano z domu, przemierzając drogę obcymi chodnikami jej miasta. Biegła na dworzec... Biegła, jakby bała się że się spóźni.
W pociągu siada wśród ludzi, którzy zdawali się jej jacyś ...dziwni i "inni"... z nadętą miną, zaczytani lub co niektórzy śpiący. Cisza w przedziale.
Patrzy nieruchomo przez okno, spogladając na mijające drzewa. Oddycha miarowo i głęboko tylko wtedy, kiedy czuje, że musi sie kontrolować. Sięga do torebki po swoją obrożę.
Uwielbia ją...
Trzymie ją w dłoniach, mocno. Przebiera w palcach, ściska. Nagle czuje, jak zaczynają drżeć jej dłonie. Ścisk w żołądku, palpitacja serca i... jakby zaraz miało zabraknąć jej tchu!  Pan dzwoni !
Cisza w przedziale została przerwana. Słowami, które wyraziły tęsknotę, pożądanie i oddanie.
Zapięła obrożę.
Była gotowa.
Była już Twoja.

                                       
                                                              Jestem.

piątek, 27 listopada 2009

Uśmiech powrócił :)

Po rozmowie....

Sunia czuje sie dużo lepiej :) Sunia już nie panikuje i nie przychodza jej do główki najczarniejsze scenariusze. Pan wie, że Sunia tak już ma, że zadaje dużo pytań i trzeba ją czasami uspokoić, albo potrząsnąć i będzie dobrze.
Wyrozumialy, bez cienia egoizmu. Mój Pan.

...Nooo, i niebezpicznie się zrobiło kiedy byłam sama w domu  rozmawiając z Panem :]
Sunia ma niegrzeczne paluszki :] I jeszcze kiedy Pan zacznie nimi kierować... :))) Ajjj :) cudownie :))) !!!

Będę zasypiać z uśmiechem :)  I jutro, jestem pewna że się z nim obudzę. Dziękuję :*

czwartek, 26 listopada 2009

Panie, dziś boję się...


Dziwnie mi tej nocy....
Nagle uświadomiłam sobie, że czeka Nas ciężka próba. Bardzo ciężka. Nie, nie brakuje mi wiary. Czuję się naprawde blisko z Panem, to .... to jednak wszystko się może wydażyć.
I boję się. Naprawdę, dzisiejszej nocy - boje się. Czuję wewnętrzny niepokuj...

Próbuje sobie tłumaczyć, że strach jest czymś naturalnym jeśli nam bardzo zalezy. Że jest on przejawem mojego  zaangażowania, poświęceniem swojego dotychczasowego życia, którego... nie chciałabym zmieniać, a tym bardziej - boję sie nawet tego napisać - stracić.
Strach może być też czymś, co zaczyna  urzeczywistniać panującą sytuację... i wcale nie musi oznaczać czegoś co na pewno sie wydarzy. Aczkolwiek, jestem dziś niespokojna...

To naprawde dziwne i pokrętne. Próbuję zrozumieć siebie, ale nie moge odsunąć tych myśli i boje się. Ale też jestem utwierdzona, że KIEDYŚ będzie dobrze. Wierzę, że wszystko się uspokoi, wyciszy i z czasem ustabilizuje.
W tej chwili tylko czas może zadziałać jak balsam. Nie inaczej.

Wiem, że dla mojego Pana nie jestem zwykłą zabaweczką... i wiem że Pan nie chce mnie skrzywdzić w żaden sposób. Ufam. Ufam bezgranicznie Jego słowom. Inaczej nie istniałby jakikolwiek sens naszego bytu.
Kiedy usłysze jakiekolwiek słowo z Jego ust, przyjmę je ze świadomoscią że czyni słusznie i odpowiedzialnie.  Jest Panem.
Jest to dla Nas obojga bardzo trudny czas... Tak naprawdę to nie jest próba czasu. To życiowy wybór.

Obiecałam pisać o swoich obawach, nie tylko o tych radosnych chwilach. I robię to - dla ciebie Panie, dla Nas.

Twoja Sunia.

wtorek, 24 listopada 2009

Potknęłam się

... wczoraj nie dałam rady, nie mogłam sobie poradzić ze soba, ze swoimi dziwnymi myślami.
Przez cały dzień czułam się zdenerwowana, roztrzesiona, i na skraju "normalności". Tak, chciałam płakać, czułam że tego potrzebuję, że potrzebuje jakiegos ujścia. To stało się w pracy. Pod koniec dnia, wieczorem nie miałam juz siły. Wyszłam na 10 minut. Zapaliłam.
Paliłam i płakałam. Paliłam żeby sie wypłakać w spokoju i nie sama tylko z papierosem. Paliłam żeby na chwile sie odseparować i wyciszyć. Płakałam paląc - dziwne uczucie... co za różnica, kiedy człowiek nie jest w stanie zapanować nad sobą.
Płakałam bo chciałam. Paliłam bo musialam przestać płakać. Taki mały wstrząs dla psychiki. Rozdwojenie jażni, nie wiesz co wpierw masz zrobić - zaciagnąć się czy szlochać...
Płacząc i paląc miałam dla siebie te 10 minut, gdzies w garażu...

Płakałam i paliłam. A kiedy skończyłam... poczułam że jestem teraz słaba. I trzeba to zmieć. Tylko ...jak?

Czyżby papieros mógł zostac osobistym psychiatrą?
Mam nadzieję, że nie.

piątek, 20 listopada 2009

Zatrzymać chwilę

Drżałam każdą najmniejszą czescią mojego ciała...
Utkwiłam wzrok "gdzieś tam", i łzy... jeszcze nigdy tak nie tęskniłam...
Krótki, przyspieszony oddech i serce, które zdawało sie bić rytmem przemierzającego pociągu...
Wybiegłam i nic się dla mnie nie liczyło... gdzie jestes, Panie?
Usłyszałam Twój głos w słuchawce telefonu, zkręciło mi się w głowie...
Dzikie spojrzenie, które szukało Cię wśród tłumu... nie napotkałam Cię "tam".
Byłeś tak blisko, tuż za mną, za moimi plecami. Poczułam ciepłą dłoń na udzie...
Wypłoszona, zdezorientowana, tłum ludzi wokół mnie... i już nikogo nie ma! Jestes tylko ty Panie...
Odwracam się, przytulam najmocniej jak tylko mogę, czuję Twój zapach, wiem że to nie sen.
Wirowało mi w głowie.
Nie mogłam oderwać moich ust od Twoich... smak obietnicy, spełnienia, tęsknoty.
Nie istaniał dla mnie swiat, byłeś Ty.

Twoja Sunia.

czwartek, 19 listopada 2009

Wiem że żyję - bo czuję


Wyczekiwanie.
                    Ekscytacja.
     Napięcie.

     Bliskość.
                Subtelność.
                              Skupienie.

           Oddanie.
   Dotyk.     Dreszcz.

Głód.
    Pożądanie

                  Władza Pana.
                  Uległość Suki.
Ufność.
Łzy.
Szczerość.

Ból.
Oczekiwanie.
Wyzwolenie.
Oczyszczenie.
Łzy.
Wdzięczność.

Wspomnienie.

                        ...Uśmiech.

                                                        ...Kocham.

wtorek, 10 listopada 2009

...


Najlepsze rzeczy w życiu są niewidoczne - dlatego zamykam swoje oczy kiedy Cię całuję, płaczę, marzę... i kiedy przypominam sobie Twój zapach...

piątek, 6 listopada 2009

Suka pisze...

Kiedy czytałam mail od Ciebie mój oddech stał sie nagle krótki, urywany i drżący... I łzy też cisnęły sie mi same do oczu... W głowie zrodziły sie nowe obrazy, które od paru dni powracają niezmienione. Realne. Mamy już datę. Wyrwiemy te kilka godzin dla siebie, choć nic nie było wcześniej zaplanowane...
Kiedy bukowałam bilety, byłam już niespokojna.
Kiedy mówiłam to Tobie, myślałam ze serce wyrwie mi sie z piersi.
Kiedy mi oznajmiłeś w który dzień się spotkamy... przestałam być "uśpioną". Teraz poczułam w sobie wygłodniałą sukę, spragnioną żywego słowa, dotyku, smaku, zapachu... Pragnącą czułości i upokorzenia.
Budząc się rano myslę o Twoim najdelikatniejszym dotyku. W ciągu dnia myśli nabierają tempa, aby pod wieczór marzyć już tylko o totalnym zniewoleniu. Zasypiając odpływam do naszego powitania....

środa, 14 października 2009

Tęsknię...

... za pisaniem, za obrożą na szyi, za moim Panem...

Ułożyło się nie tak jak miało się ułożyć. Ale nie jestem zła, ani zawiedziona, ani też pogrążona w smutku. W tej chwili jestem przekonana, że nic bez przyczyny się nie dzieje.
Tak naprawdę to jestem spokojna. Powoli, jeszcze nie do końca, odzyskuję równowagę i stabilność której nie miałam wcześniej. Wiem, że to nie jest powód do radości nie mogąc spotkac się z Panem, choc tyle miesięcy oboje czekaliśmy, nadal czekamy - to jednak mam poczucie ogromnej trwałosci między Nami.

Dziś czuję i wiem, że zasłużyłam na Jego silną rękę, na chłostę. Bez dwóch zdań, powinnam mieć wymierzoną tę najsurowszą. Wiem, że popełniłam i nadal popełniam, wiele błędów których mogę uniknąć. Jednak moja krnąbrna natura często polemizuje z Suką która we mnie istnieje.... bo tak naprawdę wcale tak nie chcę... i póżniej bardzo tego żałuję.
Nie chce byc tą złą... ja zbyt póżno widzę swój błąd którego póżniej, choćbym chciała naprawic - czesto już nie mogę. Staram się... ale to nie jest takie łatwe kiedy stoje na rozdrożu i brakuje mi cierpliwosci.

Chciałabym też zatonąc bez pamieci w Jego najcieplejszym uścisku. Chciałabym żeby łzy oczyściły mnie ze wszystkiego co we mnie niedobre, ze wszystkich negatywnych emocji które przeżywałam i których więcej bym nie chciała.

Jednak nie do mnie należy ocenianie co mogę otrzymać od Pana...

...Tęsknię.

niedziela, 27 września 2009

Not going anywhere




Czasami, w nocy, słucham sobie tego po cichutku... i w samotności tesknię do Ciebie...
Wiesz jak bardzo. Brak mi słów żeby to skromnie opisac. Ale po co własciwe... przecież Ty wiesz. To mi wystarczy.


wtorek, 15 września 2009

Trwam w postanowieniu

Nie palę.
Ale jeśli kiedykolwiek zobaczysz mnie z papierosem, będzie to znaczyło, że nie mogę sobie z czymś poradzic...

piątek, 11 września 2009

Czas się zatrzymał...




Zatrzymaliśmy się wpół kroku na ruchliwej ulic,wahając się czy skręcić w uliczkę po lewej stronie, kiedy po raz pierwszy nasze dłonie spotkały się przy wszystkich ludziach spieszących wokół nas. Poczułam bliskość o jakiej wcześniej tylko śniłam myśląc o nas. Lekki uśmiech, skrywany jak u nastoletniej dziewczyny, pełna ekscytacja wrażeń i chęć wykrzyczenia wszystkim, że jestem Twoja.
"To ona pierwsza wzięła go za rękę, tak naturalnie, jakby ta ręka zawsze do niej należała, a on odchylił do tyłu jej twarz i mocno pocałował, jakby całowali się zawsze i jakby nikt inny nigdy tego nie robił."
Ten pierwszy raz wydarzył się w moim deszczowym mieście, na zatłoczonej ulicy, w samym centrum miasta. Dla mnie ten moment będzie jednym z najbardziej słonecznych w moim sercu.

Nie pozostawiłeś żadnego miejsca, którego byś  nie odwiedził na moim ciele swoim ciepłym dotykiem - dotykiem warg, i wzrokiem, którego nie spuszczałeś ze mnie kiedy całowałes całe moje ciało witajac mnie w pierwszym dniu.
"Twoje spojrzenie spoczeło na mojej twarzy i powoli ogarnęło całą postać. Widziałam jak pochłaniasz każdy element mojej postaci. Usta, dłonie, ramiona, uda, piersi. Wszystko od góry do dołu. Nie wiem czemu wywołuje to moje drżenie..."
 Nie było też spojrzenia w którym się nie pożądaliśmy nawet przez ułamek sekundy. Gdybyśmy liczyli nanosekundy byłoby ich naprawdę dużo. Ale mieliśmy dla siebie tylko te 4 dni. 4 dni były dla mnie ważniejsze niż 10 lat z innymi mężczyznami. Nie dostałam w swoim życiu tyle, co z Tobą spędzone tu, w deszczowym Dublinie.

Dostałam od Ciebie takie uczucie, którego nigdy jeszcze nie zaznałam przez całe moje życie. Umiałeś odkryc przede mną sfery nie możliwe do odkrycia przez nikogo. Pokazałeś miejsca na mapie mojego ciała, o których wcześniej nawet nie śniłam, nie przypuszczałam że takie mogą w ogóle istnieć, i że będę miała zaszczyt odkrywać je przy Tobie i przez Ciebie.
Odkryłeś przede mną, że czas może się zatrzymać, że jestem dla Ciebie wyjątkowa i najważniejsza. To bardzo wyjątkowe z Twojej strony.
Tysiące słów nie jest w stanie wyrazić tego co czułam. Nadal czuję, i cokolwiek by się nie wydarzyło zawsze  będę pamiętać do końca życia.


 Za to kocham Dublin, choćby był najbardziej podłym miejscem na ziemi dla innych, dla mnie pozostanie najważniejszym miejscem na ziemi.

środa, 2 września 2009

Chwytajac w usta krople deszczu...

Pada od trzech dni, bez przerwy. Zdaję się jakby chmury zawisły nad moim miastem. Nie ma nawet najmniejszego podmuchu wiatru, co tutaj jest po prostu rzadkością :/ Jesień, prawdziwa jesień. Zaczęła się dużo wcześniej niż zwykle.

***

Kiedy będziemy już razem, nie będzie się dla mnie liczył żaden deszcz, zimno czy wiatr. W największej ulewie, gdziekolwiek się znajdziemy - zatrzymiemy się wokół pędzących ludzi i świat będzie nasz i dla nas się zatrzyma.

Będę spijać zimne krople deszczu z Twoich warg mocno je przygryzając, aż nie pojawi się na nich mała ranka, bo tak za nimi szaleję... tonąc w tym najgorętszym pocałunku.

Będziesz widzieć jak po moich powiekach spłyną magiczne krople, które tak bardzo uwielbiasz na moich rzęsach. I wszystko będzie chwilą, której nikt nam nie wydrze. Jak wiele innych, które na zawsze w nas pozostaną.

wtorek, 1 września 2009

Mam ochotę na...



...Namiętny sex, whiskey, papierosa.

Niestety, pierwsze będę musiała jeszcze trochę poczekać...
Te drugie sączę małymi łyczkami...
A papierosy, hmmm niedawno je rzuciłam :) Ale ochota jeszcze czasami wraca.

Co mi pozostaje? kolejna szklaneczka ulubionego trunku :*

czwartek, 27 sierpnia 2009

Trochę ciepła





Nadchodzi czasem taka chwila, kiedy mam ochotę się do Ciebie przytulic, wtulić, tak jakbym chciała przeniknąć i stać się jednością z Tobą... objąć rękoma i ułożyć wygodnie głowę na Twoim brzuchu. Poczuć Twoje silne ramiona jak oplatają mnie bez reszty, bo tylko przy Tobie poznaję smak najpiekniejszych dni, a każda chwila spędzona razem jest jak dotyk nieba. Chciałabym znów zatonąć w tym beztroskim spokoju. To, że jesteś blisko mnie, że czuje Twoje ciepło które płynie prosto z serca. Zaczaruj mnie raz jeszcze, Panie, zaczaruj moje serce. Zostaw mnie bez tchu raz jeszcze...

***


Patrzę przez okno w sypialni. Nostalgia. Myśli. Uczucie przemijania. Drzewa niespokojnie się kołyszą, już nie tak samo... Stare drzewa, zaczęły zmieniać kolory swoich liści na żółte, pomarańczowe, czerwone... tylko trawa jet tutaj wiecznie zielona.

Czas na miła lekturę przy lampce czerwonego wina...

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Przebudzenie

Codzienność.
Dzień jak co dzień. Ani lepszy, ani gorszy od tych które minęły i jakie będą następne. Życie przecież toczy się dalej. Pogoda raz lepsza, raz gorsza, zdawałoby się, że nawet ona potrafi coś zmienić. Zdawało. Codzienny wschód i zachód słońca, wiatr, słońce, gwiazdy... wszystko tak samo. Wszyscy gonią do pracy, na zmiany ranne, nocne, popołudniowe - często nie zdajemy sobie sprawy ilu ludzi musi teraz pracować kiedy my odpoczywamy, ilu ludzi ponosi sukcesy i porażki, ilu ludzi jest teraz szczęśliwych i nieszczęśliwych. Ilu? Lecz wszystko jest wciąż tak samo. To jak odbieramy daną chwile dzieje się wszystko w naszym umyśle, reszta pozostaje bez zmian. Czy czujesz sie teraz jakbyś leciał lub tez upadał, wszystko pozostaje bez zmian. To tylko chwila. Chwila, która narodziła się w naszym umyśle pod wpływem impulsu. Ale to nic nie zmienia. To tylko Twoje wyobrażenie otaczającego świata, codzienności, to Twoje odczucie że swiat jest lepszy lub gorszy, ale wszystko wciąż bez zmian jest tak samo.
Ile radości i smutku potrafi dać nam nasz własny umysł? Ludzie rzucają słowa na wiatr, i niewiedząc gdzie może je zabrać pozostają w nieświadomości, ile mogą dać dobrego lub złego. Lecz wszystko dalej pozostaje bez zmian.

Zaczełam się nad tym wszystkim zastanawiać, teraz kiedy jest mi żle. I myślałam o tym, kiedy było mi dobrze, kiedy otaczający świat wydawał się piękny i bajkowy. Kiedy wszystko wokół było mi przychylne i kiedy czułam że moja dusza dostaje skrzydeł.
Teraz, kiedy czuje że jest mi źle, że słowa ranią ze zdwojoną siłą, czuje sie całkowicie bezradna... To nic nie zmienia. Wszystko pozostaje bez zmian. Życie toczy się dalej, a to co rodzi się w moim umyśle nic nie zmienia. Pan który prowadził autobus dalej będzie pracował i nawet nie przyjdzie mu do głowy jak ja teraz mogę czuć. Ktoś siedzący obok mnie zmierza również do własnego domu z własnymi problemami lub szczęściem i ja nie jestem świadoma co on teraz możne czuć. Każdy pozostaje sam ze sobą, ze swoimi myślami... Co może się zmienić? ...może tylko nasze nastawienie do świata, do ,ludzi, do samego siebie. Reszta bez zmian.
I tak naprawdę ludzie pozostają sami ze swoimi myślami, bo wszystko inne bez wzgledu na to co myślisz pozostanie bez zmian.
I chyba sie przebudziłam. Że moje niepowodzenia, małe i wielkie radosci niczego nie zmienią. Nikt przeiez tego nie dostrzeże, a jeśli nawet to co zmieni? Zostajemy sami ze sobą na polu bitwy.
Jesteśmy tylko małą jednostką w świecie, i to jak odczuwamy tak naprwde niczego nie zmienia. System jest systemem. Trzeba się do niego tylko przystosować, żyć według zasad i ustalonych reguł.
I chyba tak naprawdę jedyny prawdziwy świat w jakim żyjemy to nasz wyimaginowany, nierealny ...nasza otoczka w której egzystujemy lepiej lub gorzej.

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Dziś polubiłam deszcz

Kocham koronki, satynę i dobre perfumy. I moją obrożę. I wiesz, że tak ubrana nie potrzebuję już nic więcej na siebie zakładać...
Za oknem pada deszcz, a mnie to wcale nie przeszkadza. Hmmm.... nawet bielizna która dziś sobie sprawiłam przypomina swoim kolorem nadciągające chmury burzowe... jednocześnie zaskakuje swoją koronkową delikatnością i zmysłowością, jak ten wiatr przed burzą... Mój Pan już wie, że moje kolory są wyrażane w więcej niż tylko jednym słowie :)

Wiesz, ostatnio nawet polubiłam tą pogodę i jej ciągłą zmienność w tym kraju...
Dziś wracając z zakupów, mocno świeciło chylące się ku zachodowi słońce. I nagle czuję przyjemny dotyk chłodnych kropel na skórze... taki najdelikatniejszy, letni deszcz. I ten zapach który poczułam po chwili był niesamowity. Zapach parującego deszczu, zapach trawy, morza... odwracam się za siebie i widzę tęcze na granatowym niebie. Chwila tak wyjątkowa, czułam się taka szczęśliwa że dane jest mi to przezywać, że mogę trwać w tej chwili i cieszyć się. Przecież tak mało mamy w życiu chwil które są bezcenne, które zatrzymują pędzący czas. Sprawiają, że życie przez ten moment nie pędzi, i możemy byc wyjątkowi sami dla siebie i dla innych. Każdy z nas jest wyjątkowy...

czwartek, 23 lipca 2009

Od słowa do słowa

Od słowa do słowa....
Po wszystkim rozmawiamy sobie, ot tak. Ja leżę na łóżku, przeciagam się i uśmiecham do Pana. On coś szykuje...
Rozmawiamy o różnych sprawach, i o przekraczaniu granic. Czasami było wesoło wymyślac sobie różne dziwne, zabawne i wesołe granice. Takie, które nadają niepowtarzalny smaczek, ubarwniają życie i sprawiają że jest ono ciekawsze. Ale były tez i takie na których samą myśl cierpła mi skóra i nie potrafiłam ukryc małego zdenerwowania, nawet jesli bardzo tego pragnęłam, czułam ścisk w brzuchu... ten dziwny nieznany, ale jakże podniecajacy.

Śmiejemy sie i nawzajem "podpuszczamy", które z nas bardziej odważne :) Myślałam, że tylko żartujemy w tej chwili.... :)))

-Wstań i podejdź do mnie

Ubrana tylko w obroże, podchodze do Niego.

- A teraz wyjdziesz na hotelowy hol, staniesz przed drzwiami i bedziesz czekac tak długo dopóki Cie nie wpuszcze.

Pomimo, że tym razem mieliśmy pokuj na parterze było to dosyc ryzykowne... ale mamy też w końcu środek nocy... :)

Jeszcze chwilke się ociągałam, i myślałam sobie - może faktycznie żartuje? Przecież cały czas żartujemy i rechoczemy ze śmiechu co by nie zrobic... :)
No ale drzwi sie otworzyły, a ja dalej się podśmiechiwałam, myśląc że żartuje. Jednak nie żartował. Stanęłam w progu, tak, żeby nie było mnie za bardzo widac...

-Odsuń się, drzwi sie nie zamkną...

Wychyliłam głowe przez ramie i zobaczyłam pana recepcjoniste. Z kimś rozmawiał i był odwrócony plecami. A ja stałam naga. Oj, w tym momencie zrobiło mi się strasznie gorąco, a wypieki na twarzy wygladały jak u małej zawstydzonej dziewczynki, myśląc, że w każdej chwili może się odwrócic... Drzwi już prawie zamknięte.
I w pewnej chwili wszystko mi przeszło, znowu zaczęłam się chichrac pod nosem i prosiłam już o wpuszczenie bo bałam się że zaczne smiac się w głos :) a to tylko dlatego, ze pomyślałam o Panu i o tym, że On tez może się teraz śmiac w duszy ze mnie, z moich dziwnych pomysłów :) Tak to właśnie wesoło wygladało.

Weszłam do pokoju, a Pan jakby spoważniał, albo tylko mi sie zdawało... w tym momencie nie miałam rozeznania bo cały czas miałam łzy w oczach z powstrzymywania smiechu :)

-Podnieciłaś sie Suczko?
-...Tak,
-To teraz znowu Cię zerżne.

środa, 22 lipca 2009

Zadanie wykonane

Przez tydzień czasu wykonywałam zadanie, które powierzył mi Pan. Wykonując je, czułam się z Nim tak blisko, że czasami tylko ta myśl wirowała mi w głowie przez reszte dnia. Nie było ono trudne, nawet bym powiedziała, że bardzo przyjemne :)
Codziennie robiłam jedno zdjcie mojego tyłeczka, każdego dnia było ono inne i opisywałam do niego, czego tak bardzo pragnę aby Pan ze mną to zrobił. Myśli miałam przeróżne od bardzo delikatnych muśnięc aż po kurewskie wyobrażenia. Moje pragnienia były coraz silniejsze, co raz bardziej dojrzewały we mnie marzenia, te ukryte, te o których myślałam od czasu do czasu. A teraz mogłam je tak realnie opisac dla Pana...
Z każdym dniem podniecenie rosło - myśląc i pisząc o moich fantazjach zaczynała zalewac mnie fala podniecenia. W przed ostatni wieczór nie mogłam zasnąc męcząc się do prawie 4 nad ranem... Zerwałam się i sięgnęłam po laptopa, aby to z siebie wyrzucic, może chociaż w ten sposób się wyładuje...

***
2:27 wciąż nie mogę zasnąc. Zmęczona po ciężkim dniu pracy sądziłam ze zasnę od razu. Okno w sypialni otwarte szeroko. Pod kołdrą jest mi za gorąco, a kiedy się odkrywam - za zimno. Bez przerwy się kręce, łapie się na tym, że wszystkie mięśnie mam mocno napięte. Próbuje je rozlużnic... ale jak, skoro za kilka sekund moje myśli kierują się w jedną strone i znów cała się napinam. Mam tego dosyc. Sięgam po laptopa, choc o tej porze to nie najlepszy pomysł.
Odpalam papierosa, próbuje zając się czymś co mnie znuży i w końcu bedę mogła zasnąc. A może spróbowac to z siebie jednak wyrzucić?

"Dziś zapragnęłam zostac Twoją prywatną kurewką. Tylko Twoją, na Twoje zawołanie, dla Twoich zachcianek i przyjemności. Twoja prywatna dziwka, której nie będziesz żałował w niczym co zrobisz.
Wyobraż sobie, że nią jestem - Twoją prywatną dziwką.
Nawet sobie nie wyobrażasz jak mocno chcę nią byc dla Ciebie, właśnie dziś. Po wszystkim nie rozczulisz sie nad nią, nie powiesz nic od siebie. Nie wiem jak, bo jeszcze nigdy nią nie byłam... Tak po prostu...
Chcę słuchac Twoich słów jakby miały byc dla mnie zwykłym poleceniem. Chcę wykonywac wszystko co mi każesz, bez zbędnych emocji, tak jakbym naprawde nią była. Nie będę potrzebowała ostrego rżnięcia czy bólu - to już miałam. Chcę widziec Twoje spojrzenie kiedy bedziesz pieprzył tylko dziwke...
Myśli krążą we mnie nieustannie, wciąż wyobrażam sobie nowe sytuacje, te najbardziej wyuzdane i te najbardziej brutalne.
Wyobrażając to sobie, mam teraz ochotę pobawic się moją małą... i chyba tak zrobie, nie mogę już wytrzymac. "

Zadanie, które sumiennie i z przyjemnoscia wykonywałam przez cały tydzień, rozbudziło we mnie kolejne pokłady o których miałam tylko pewien zarys...
Przez te dni coraz silniej czuje, jak zalewa mnie wilgoc z mojej cipki.... mrrr jakie to miłe!!!!
Obudziłes we mnie coś, co daje mi siłe na całe dnie. Pragnę więcej zadań, pragnę rozbudzac moją suczą nature. I kiedy się spotkamy, pragnę aby ta fala zalała mnie przy Twoim pierwszym spojrzeniu, Twoim pierwszym dotyku... reszta niech będzie transem z którego obudzę się kiedy Ciebie już nie bedzie obok mnie... i będę życ wspomnieniami do nastepnego spotkania.

wtorek, 21 lipca 2009

...Trzeba




Trzeba przeżyć ból duszy - by opisać cierpienie...
Trzeba przeżyc ból ciała - by rozkosz rozkwitła
Trzeba dotknąć nieba - by uniesienie zapisać...
Trzeba stracić nadzieję - by cenić złudzenia...
Trzeba przeżyć wczoraj - by obudzić się dzisiaj...
Trzeba najpierw zgubić - żeby zacząć szukać...
Trzeba być samemu - by cenić we dwoje...
Trzeba zamknąć drzwi - żeby ktoś zapukał...
Trzeba się zapytać - by ktoś wskazał drogę...
Trzeba poznać brutalność - by docenić tkliwość...
Trzeba przestać bywać - by znów odczuć bycie...
Trzeba przeżyć romans - by rozpoznać miłość...
Trzeba najpierw umrzeć - by rozpocząć życie...

Przy Tobie mogę byc ciszą zaczarowaną, wiem że bezwietrzne gwiazdy zapłoną tchnięte podmuchem mroku...
Przy Tobie mogę rozwinąc skrzydła, których nigdy nie miałam ...i latac, lecz tylko w Twoich oczach...
I tak oto wyrosłam z ciemnego ziarna Twoich myśli, podlewana nieustannym pragnieniem...

To dla Ciebie, mój Panie...

wtorek, 14 lipca 2009

Krótka chwilka

Która Suka nie lubi, kiedy jej Pan oświadcza i pokazuje, że należy TYLKO do Niego? Każda.
Pędząc autostradą wyprzedzamy ciężarówke. Nagle Pan zwalnia i mówi

-Niech pan z ciężarówki sobie troche popatrzy na moją Sunie...

Wsuwa ręke pod krótka spódniczke i zatopia palce w cipce... Spojrzałam przez prawe ramię w góre i moja duma mnie rozpierała. Pan z ciężarówki nie mógł oderwac wzroku, a ja jeszcze szerzej rozchylam kolana. Patrzę spojrzeniem suki. Spogladam na mojego Pana i czuję że mogłabym eksplodowac. Dostaje do oblizania palce ...mmmm... słodycz bez granic...
Dosyc. Wyprzedza go, ciezarówka znika w lusterkach.
Pedząc przed siebie nie pozostaje dłużna. Polużniam pasy, schylam sie i rozpinam mu spodnie. Dobieram się do Jego męskosci, tak łapczywie, spragniona.
Kończąc Pan oznajmia, że był to jego najszybszy lodzik :) Jadąc prawie 200 na godzine :)
Uwielbiam takie małe szaleństwa ;) Uwielbiam mojego Pana...

poniedziałek, 13 lipca 2009

...myśli...myśli...

Moje cierpienie.
Moje wewnętrzne cierpienie paraliżuje mnie dziś. Nie mogę znalezc punktu zaczepienia, błądze, szukam czegokolwiek na oślep. Chcę odsunąc od siebie te myśli, i owszem, ale czuje sie jakbym ćpała, jakbym tylko zasłaniała sie tym, nie mogąc od nich uciec.
Czarne myśli mnie dziś ogarnęły. Szukam kontaktu z drugim człowiekiem. I wszystko na marne. Nikt obcy mnie nie zrozumie, nikt bliski nie może poznac tego co mam w głowie. Jestem dziś sama.
Detox jak nigdy uderzył we mnie, własnie dziś. Wczoraj czułam inaczej, czułam się szczęsliwa, spełniona, dumna... Jestem taka, tylko te czarne myśli mnie otaczaja. I tracę na ten czas poczucie że żyje pełnią zycia. Staram się tak życ, ale dziś jestem jak wrak.
Czarne mysli to dla mnie poczucie, że codziennośc jest tak bardzo szara i nie znajduję nic, co mogłoby je odpędzic. W takie dni, jak dziesiejszy - brakuje mi celu. Nawet tego małego, który zawsze dawał mi siłę i mogłam dumnie patrzec przed siebie.

Nie chcę się żalic, pieprzyc farmazonów, próbuję jedynie dotrzec do głębi samej siebie. Podobno cirpienie oczyszcza, a dotarcie do wnetrza, do tej głębi - to przywilej ludzi cierpiących którzy potrafią przezywac to w sposób wyjątkowy. Oby...

I jakie to wszystko dziwne! Że teraz płakac bym mogła, ale nie z bólu wewnętrznego - ze szczęscia! I płacze, bo wiem jak blisko jest przy mnie Pan. On po prostu wie, czuje, że go dziś potrzebuję. Zanim opublikowałam tego posta, zadzwonił do mnie.
I jak to wytłumaczyc, że jesteśmy tak blisko?
Jdno słowo od Niego i wiem że żyję na nowo.

niedziela, 12 lipca 2009

doprowadzona do pasji



Jak to się dzieje w moim umyśle, wiedząc iż jestem całkowicie bezradna, zniewolona, ubezwłasnowolniona i bez własnego zdania czuję się doskonała? Doskonała dla Pana, w Jego rękach, które mnie taką stworzyły. Odkrył we mnie pokłady prawdziwej suki, tej oddanej, kochajacej, posłusznej i wiernej.

Spacerując po mieście odwiedzamy nasz sklep. Kierujemy się w jedno, dla nas tak bliskie miejsce, Pan wybiera dla mnie knebel. Długo szukaliśmy idealnego, i oto jest. Skórzany, mocny, z wodzami przypiętymi do obręczy łączącej wszystko w całośc, prawie jak munsztuk. Idealny. Cieszę się, jak nigdy dotąd, jak mała dziewczynka z ulubionej zabawki. Nie mogę się doczekac kiedy Pan go użyje.

----

Czuła siłę Pana.
"Panie, nie  przestawaj, kiedy zobaczysz w jej oczach, że nie może wytrzymac, żebyś dał jej jeszcze więcej niż mogła się spodziewac i wytrzymac" - myślała

Policzkował jej twarz, na przemian wpychając fiuta w usta, opluwając z góry, czasami dając jej stróżke swojej śliny, którą tak uwielbia. Powtarzał - jesteś szmatą, jesteś moją własnością ... jesteś moją suką...
Policzki nabierały czerwieni, a ona chciała jeszcze więcej, jeszcze mocniej, chciała Go sprowokowac do mocniejszych razy. I wtedy Pan wstał. Klęcząc z opluta, spuszczoną twarzą, splątanymi i zlepionymi włosami, dotknął delikatnie jej twarzy i skierował ku górze...

-Za każdym razem zanim uderzę cię w twarz powiesz "proszę"

-Proszę...

Pierwsze takie uderzenie, na jej prośbę... czuła że dostała tak wiele... Pan wysłuchał jej prośby. Czy może byc coś piękniejszego dla suki niż spełnione "proszę"?

-Proszę...

Mówiąc to patrzyła w oczy Pana.

-Proszę...
-Proszę...
-Proszę...

Razy spadały coraz mocniejsze, a ona czuła, że mogłaby dostac orgazmu, gdyby tylko dotknęła tego jedynego miejsca na swoim ciele

-Proszę...

Ten był ostatnim, najmocniejszym. Straciła równowagę.
Teraz nie wypowie już nic, tylko stłumiony krzyk i pisk będzie podziękowaniem za wszystko.
Nadeszła pora aby zakneblowac suke. Spięta pasami łączącymi uda i ręce razem, Pan ubierze swoją własność w ten najpiękniejszy dla niej knebel.
Jej knebel, jej ulubiony... teraz będzie jak marionetka, zależna od swojego właściciela, a każdy jej ruch od teraz kierowany tylko przez Pana.
Zakneblowana, związana i splunięta - czeka.

-Wypnij się suko.

Pada krótkie, stanowcze zdanie.
Pan wziął w swoje dłonie gruby, skórzany pas...
Muskał ją po udach, po rozgrzanym ciele, sięgając nim aż do cipki. I wodził teraz tak delikatnym dotykiem jakiego się w tej chwili nie spodziwała. Zaskakuje swoją delikatnością w takich momentach.
Trwała w tej chwili, jej oddech się uspokoił, wyciszył. Była odprężona i gotowa.
Pada pierwszy raz, na cipke, i następny mocniejszy. Ciało przeszywa ten cudowny dreszcz, którego była spragniona. ... Więcej, mocniej... jest taka zachłanna... niecierpliwa.
I tylko chwile dzieliły ją od rozkoszy - tej dzikiej i niezrozumiałej do końca, która miała za chwilę nadejśc, której jeszcze nigdy nie znała i nie przekroczyła.

Po kolejnych razach skóra na pośladkach nabrała koloru czerwieni, paliła jak rozżarzony żar, ale Pan nie przestawał. Zdawało jej się, że ostatnie uderzenia były jakby delikatniejsze a ją jeszcze bardziej rozrywał ból. Głowe schowała w pościeli, nie chciała patrzec jak Pan znów unosi dłoń i wymierza w pośladki.
Chciała krzyczec, lecz mogła wydawac z siebie jedynie dziwny pisk, tak dziwny jakiego nikt wcześniej nie słyszał... Prężyła się z bólu, ale jednocześnie to wszystko było dla niej tak cudowne, jeszcze nieznane dotąd uczucie. Już wiedziała, że je pokochała ...

Ostatni jej raz, gdyż Pan widział że nie da więcej rady. Klęcząc z głową w pościeli, po tym ostatnim popłynęły jej łzy, a całe ciało przylgnęło do łóżka. Opadła, drżała, czekała... Tak jeszcze nigdy nie czuła... Poznając całkowite upokorzenie stawała się wolna.
Rzucając pas na podłoge, podszedł, pogłaskał czule po włosach i powiedział

-To nie koniec.

***

Nie pamiętam, nie wiem... jak długo mogło to trwac - wciaż jednak klęczałam. To moje piętno suki które pokochałam, i to, że mam przed kim i dla kogo klęczęc. To dla mnie największy zaszczyt i wyróżnienie...

Chwytając za wodze mojego knebla odgiął moją głowę w tył. Teraz będzie mnie używał, będe dla Niego. Będę... najpiękniejszą Suką w Jego oczach.

***

Po bólu jaki czuła przed chwilą, wydawało jej się, że już nic nie może bardziej bolec, bardziej odebrac jej siły...
Rżnięta jak zwierze, mocno, szybko, brutalnie... Każdy ruch wstrząsał jej wiotkim ciałem. Ale czuła tez, że dostaję od Niego w tym wszystkim delikatnośc.
Dodatkowo Pan zapiął klipsy na jej drobnych piersiach. Suka poczuła przeszywający ból, który trwał przez cały czas... ból połączony z niespotykaną dotąd rozkoszą, był tak silny że nie mogła powstrzymywac stłumionego krzyku, a krzyk zdawał się momentami przybierac postac płaczu i litości. Jeden taki krzyk, kiedy w oczach rozszerzają się źrenice był najpiękniejszym krzykiem suki...
Coraz szybciej próbowała oddychac przez nos i częściowo przez zakneblowane usta... stróżka śliny kapała po brodzie, na dekolt i łóżko....
Nie mogła podeprzec się rękoma, związanymi tuż przy udach, opadła ze zmęczenia twarzą na materac. Pan nie pozwala na odpoczynek, stojąc za nią i wciąż pieprząc, chwyta za wodze i przytrzymuje głowe w górze.
Paski knebla zaczęły coraz silniej napinac usta, czuła, jakby miały zostac za chwile rozerwane. Starała się zacisnąc mocno zęby, tak jakbymchciała utrzymac swój cieżar na tej wodzy. Ale połączenie wszystkiego razem - bólu na ciele, braku sił - nie dawało jej oparcia w tym co chciała zrobic.
Pan nie przestaje pieprzyc. Euforia. Amok. Trans. Coś, czego nigdy wcześniej nie przeżyła.
Wygięta w łuk do tyłu, na czworakach, zakneblowana, czuła że jest Jego i tylko dla Niego. Dla Jego przyjemności i satysfakcji. Zapominając o sobie zaczęła odnajdywac siebie.

Kiedy Pan skończył, puściły silne uściski wodzy, napięcie rąk, szyi i karku. Rozkneblował... a ona dalej klęczała, oddychając z trudem nie mogła spojrzec w Jego oczy. Podszedł do niej i pogłaskał po głowie najczulej jak nigdy dotąd nie była głaskana. Trzęsła się, cała dygotała nie mogąc tego powstzrymac... Delirium. Stanął nad nią i przytulił do siebie. W jego ramionach sunia czuła się równie bezpiecznie jak i w momentach kiedy była zdana na Jego łaske. Płakała i była szczęśliwa. Jego sunia.
***


Nie majac juz nic do stracenia dostałam wszystko.
Nigdy wcześniej nie czułam czegoś podobnego, nawet trudno ując mi to w odpowiednie słowa...

-Moja Sunia, ciii.... już wszystko dobrze ...moja Sunia.

Te słowa zapamiętam na długo, jeśli nie do końca życia.

***

Biorąc razem prysznic poczułam spuchniętą wargę. Jak pięknie rozcięta...

wtorek, 7 lipca 2009

wspomnienie...

Kocham takie pamiątki ;)



Chcę ich więcej. I jeszcze więcej tak cudownych chwil z moim Panem...
Dziękuję Ci za wszystko. Dziękuje, że mogłam byc tylko Twoja, że należałam do Ciebie, i że czułam się zawsze bezpiecznie kiedy byłam zdana tylko na Twojej łasce.
Pamietam chwile, kiedy krzyczałam z bólu. Ufałam Ci bezgranicznie. Wiedziałeś jak bardzo pragnie tego Twoja sunia.

Wszystkie wspomnienia są we mnie jak żywe... czuję każdą myśl, każdy dotyk - ten silny do granic wytrzymałosci, i ten najdelikatniejszy który był oddechem na mojej szyi... Czuję zapach, i częśc Ciebie jakby była tuz obok mnie ...tak realnie.

środa, 24 czerwca 2009

myśli (nie)spokojne

Dziś nie mogę uspokoic moich myśli. Nie chcę... chcę aby to pragnienie wciąż we mnie rosło, wzmagało się ...i żebym oczekiwała go jako spełnienie moich najwiekszych marzeń.


Sunia w pełnym skupieniu i opanowaniu czekała na Pana. Jak zawsze małomówna, nie wylewna w swoich uczuciach oczekiwała tego, co szykował jej Pan. Myślała wiele, wyobrażała jeszcze więcej. Ale nic nie było w stanie wyprzedzic myśli Pana, który zawsze rozumiał marzenia swojej Suki lepiej, niż ona sama. Taki właśnie jest jej Pan.

Marzę, rozpływam się, w każdej chwili myśląc i zatracając się w tym. Przygryzam wargę kiedy zamykam powieki, i rozchylam usta kiedy je znów unoszę... oczy zachodzą mgłą... oddycham coraz ciężej i wolnej. A przecież to tylko marzenia.

Sunia czekała z wypiętym tyłeczkiem, na czworakach, związana i obezwłasnowolniona. Lina mocno łączyła nadgarstki wraz z jej kostkami, policzek tuż przy zimnej podłodze, zawiązane oczy. Oddycha spokojnie, czeka.
Pada pierwsze uderzenie. Gruby skórzany pas zawinął się na prawym pośladku, po chwili pozostawiając piekący ślad. Jęknęła cicho. Pada drugi, mocniejszy. Sunia znów jękneła, i czeka.
Czasami na jej twarzy pojawiał się grymas. Czekała dłuższą chwile, a im chwila się wydłużała, tym bardziej pragnęła raza. Pada kolejny, nie tak mocny jak poprzednie... ale ona prawie krzyknęła. Nie z przerażenia, ale z chwili jaką przeżywała. Im dłużej czekała, tym silniej mogła przeżywac każde uderzenie. A każde kolejne, przybliżało ją do Pana, całym sercem i oddaniem jakie mogła Mu wtedy ofiarowac.
Po nie wiadomo już którym razie, spod czarnej opaski płyną jej łzy. Łzy oddania i zatracenia sie w chwili i w Panu. Wiedziała, że tak blisko jeszcze nie była. Po przez ból i całkowite oddanie, mogła przeżywac najpiękniejsze chwile. Dzięki Panu mogła dotrzec do własnego wnętrza, które stawało się coraz bogatsze, barwniejsze i sucze.

Moje mysli, moje marzenia.
Jeszcze kilka dni i dotyk wszystko uleczy... Wszystko co nie spokojne i spragnione...

piątek, 19 czerwca 2009

I tu odnalazłam odpowiedż...

List zakochanej

Jedno spojrzenie, miły, twoich oczu
I na mych ustach jeden pocałunek -
Czyż może znaleźć upojniejszy trunek,
Kto choć raz w życiu tę słodycz ich poczuł?

Z dala od Ciebie żyjąc na uboczu
Tobie poświęcam mą myśl i frasunek;
Serce potrąca wciąż tę samą strunę
Jedną, jedyną... i łzy płyną z oczu.

Po licu spływa łza i zaraz wysycha;
Kocha mnie - myślę - więc czemuż w tę miłość
Mam nie uwierzyć, choć taka daleka?

O, usłysz skargę mych miłosnych wzdychań!
Twa wola moim szczęściem - i mą siłą -
Daj znak, na który me serce tak czeka.

J. W. Goethe

środa, 10 czerwca 2009

Stop klatki


Dzisiejszy ranek .
Wybudzona wspomnieniami, śliniłam poduszke jeszcze długo zanim otworzyłam oczy. Jestem niesamowitym śpiochem, kocham spac i wylegiwac sie do południa. Ale kiedy przychodzi noc w ogóle mogłabym się nie kłaśc. Taka mała przewrotnośc :)

Wiosna. Wszystko zaczyna się zielenic, nabiera soczystych barw a zapach młodych pąkówek przyprawia mnie o zawrót głowy. Spacerując po dużym parku trzymamy się za ręce, jak nastolatki. Nie chcemy myślec że to nasze ostatnie godziny bycia razem.
Park w stylu dawnego PRL-u przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. Opowiadamy sobie, to co zostawiło w nas ślad.
Niedaleko stąd jest stara, zarośnięta już trawą i mchem, widownia pod chmurką. Miejsce gdzie możemy ze spokojem i od wszystkich ludzi, usiąśc i pobyc ze sobą. Wchodzimy na samą górę. Zabrałeś ze sobą aparat, ale ...nie mogłeś mnie fotografowac. Nie tym razem. Dostrzegłeś moje siniaki na kolanach. Wyglądają jak u małej dziewczynki po ostatniej zabawie. I wymieniasz: ten od hamulca recznego, ten od bocznego schowka, a ten chyba od zabawy pod prysznicem. I wszystkie na moich kolanach. Jeszcze tylko troche łokcie pozdzierane, ale bez siniaków. Słodkie to.
Dajesz mi aparat, abym zrobiła zdjęcie. Chwilę się zastanawiam, wybieram przestrzeń, kadruje i pstryk. Jedno, tak wyjątkowe, na które patrząc dziś ściska mnie w gardle, i sercu.

Ładna, niedzielna pogoda sprawia, że ludzie chętnie wychodzą na spacer. Słyszymy jak z daleka zbliża sie grupka dziewczyn. Siedząc okrakiem na Twoich kolanach patrzę Ci w oczy. Nie wahasz się i wkładasz mi rękę pod spódniczke odkrywając majtki. Grupka się zbliża, Ty nie przestajesz. Jest co raz bliżej ...i wkładasz mi w nią palce, bawisz sie dalej i upajasz moim widokiem i reakcją. Czuje jak rozpiera mnie duma. One przechodzą, nie wiem czy widziały, nie patrzyłam na nie tylko w Twoje oczy. Po czym dodajesz widząc moje zadowolenie
- wiem że to uwielbiasz.
I dajesz mi moja słodycz. Nic nie odpowiedziałam. Uwielbiam.

Przypominam sobie detale naszych spotkań, jak chocby to, po której stronie łóżka będziemy spac. Ja śpię po prawej, tak samo jak Ty, więc ...ktoś musiał zrezygnowac. Ulegałam. Ale nie pozostałam dłużna. Całą noc, tę i kolejne, wtulałam się w ciebie jak misiu koala, chociaż było Ci nieziemsko gorąco.
I pamiętam też, kiedy zawsze męczyłam Cie do prawie rannych godzin po naszym maratonie, a Ty z ledwością utrzymywałeś powieki w górze. Po czym stwierdzałam, że jesteś już prawie nieobecny i starałam się zasnąc wtulając się w Ciebie. Za to Ty, wstawałeś wcześnie rano i ...tak słodko mnie wybudzałeś. Z głębokiego snu wprawiałeś mnie w stan pół snu i nie chciałam się już nigdy wybudzac ...Delikatnie i powoli wchodziłeś w moją cipke a ustami dotknąłeś mi policzka. Chyba czułeś że zaczynam się prężyc i wyszeptałeś mi "dzień dobry szmatko". I pierwszy uśmiech już tego ranka, zanim zdążyłam otworzyc powieki.

Wsiadamy do auta, lubię kiedy je prowadzisz. Zawsze szybko i pewnie. I jak wspomniałeś, za to Poznaniacy Was nie lubią. A ja jakoś polubiłam :)
Mocna muza z płyty ostro podkręcona w głośnikach, ciemne, przeciwsłoneczne okulary, wyglądaliśmy jak para świrów jadąc przez miasto tak szybko jak się dało, od czasu do czasu spoglądając na siebie. Przekładam ręke i gładzę Twój kark, przeplatam włosy miedzy palcami... Chwilami nie mogę oderwac oczu. I zawsze ten lekki uśmieszek kiedy na mnie spoglądasz... Jedziemy do hotelu.
Pani recepcjonistka, jak i cała obsługa hotelowa jest kompletnego pożałowania. Łącznie z pokojówkami które się wpierdalały do pokoju nawet nie pukając.
Jedna z pań musiała byc chyba zakłopotana... siedziałam na łóżku w koszulce prawie nic nie zasłaniającej, kiedy Ty wyszedłeś po lekarstwa dla mnie aby ulżyc moim cierpieniom. Pani zaczęła najpierw od łazienki, a ja, że nie miałam siły tego ranka, nawet się nie pofatygowałam aby sprzatnąc nasze zabawki. Poczynając od rzemienia, kajdanek, pasa zniewalajacego... chyba koncząc na małej opasce na oczy. Pani udawała że nic nie widzi. Ale chociaż była miła :] Szkoda tylko, że nie zastała nas w akcji, była bym chociaż szczęśliwa z ich obsługi. Może innym razem...

Tamtej nocy, żyłam wspomnieniami.
Następne noce już nie są tymi samymi.

Tęsknie...

piątek, 5 czerwca 2009

Inhuman

Wiem, ze to co teraz piszę zupełnie odbiega od tematu na blogu. Ale jeśli pozostane obojętna będę czuc jeszcze większą nienawiśc, żal i bezsilnośc. Tak więc, ważne jest, aby o tym mówic, uświadamiac i wzbudzic w ludziach choc troche współczucia. Nie bądzmy wszyscy tacy schematyczni - "bo takie jest życie".

Wielu ludzi woli nie wiedziec lub byc nieświadomym tego, co się dzieje ze zwierzętami. Dlaczego? Bo obrzydnie mu dzisiejszy obiad? Bo to nie jego sprawa co sie dzieje ze zwierzętami? Bo tak mu po prostu wygodnie.
Wczoraj wieczorem obejrzałam jeden z najbardziej okrutnych filmów, jaki mógł wykreowac człowiek. Obejrzałam go raz, i nie mam odwagi oglądac go po raz drugi. A obrazy jakie pozostały w mojej pamięci... przyprawiają mnie o nienawiśc do ludzi. Nie wszystkich, bo mam nadzieje że są też ludzie uświadomieni i zdający sobie sprawe z całego okrucieństwa.
Nie będę negowac czy masz jeśc mięso czy nie, czy wyjśc z dziecmi do cyrku, a może kupic sobie skórzany portfel. Chcę tylko, żebyś był bardziej świadomy.
Jesli masz na tyle odwagi żeby obejrzec w całości ten film - mam nadzieję ze się zastanowisz nad wieloma sprawami. Mnie kosztowało to wiele nerwów, nie przespanej nocy, a nowy dzien nie jest już tym samym co przed obejrzeniem.

http://veg-tv.info/Earthlings

piątek, 29 maja 2009

póżnym wieczorem

Wychodzę z łazienki, powoli. Ociągam się. Wiem że czekasz na mnie. Wiem że czekasz na cos wyjątkowego. Mocno zagryzam wargi. Spoglądam zza futryny drzwi, ale mój wzrok nie trafia na Ciebie. Bezwiednie chowam spojrzenie we włosach. Bardzo powoli daje krok na przód przesuwając się wzdłuż ściany, dalej zagryzam wargi, chowam spojrzenie. Opieram prawym bokiem o ściane, samoczynnie zakładam jedna rękę z tyłu za siebie. Wiem że w Twoich oczach wyglądałam idealnie, ale czułam się jak mała dziewczynka która pierwszy raz wyszła na scene.
Nie widziałam Cie. Słyszałam tylko Twój głos. Tak zajebiście go pamiętam, byłeś taki zadowolony ze swojej Suni. Wiem, słyszałam to w Twoim tonie.

- ... o kurwa...

A ja dalej nie mogłam na Ciebie spojrzeć. Podeszłam do stojącego obok krzesła, tak niepewnie. Czuje na sobie Twój wzrok, oglądasz mnie dokładnie. Po chwili, która ciągnęła się dla mnie w nieskończonśc, każesz mi się odwrócić. Odwracam. Cała się trzęse, jakbym pierwszy raz w życiu pokazywała moją intymnosc. Odchylam głowe do tyłu, żeby po chwili spojrzeć na Ciebie zza mojego ramienia, zalotnie, tak jak lubisz... Sycisz sie tym widokiem... Pamiętam kiedy powiedziałam Ci kim chce dla Ciebie byc. W pierwszy dzień mnie szmacisz. W drugi jestem Twoją Suką. Na trzeci dzień chciałam byc Twoją...

-...Dziś jestes moją kurwą. I zrobię z Tobą co będę chciał...

Mówisz to do mnie, a mnie miękną nogi. Czuję że cała jestem jak z gumy, plastyczna, jakby stworzona dla Ciebie. I czuje z każdą chwilą jak siła podniecenia wywołuje u mnie dreszcze. Nie wiem jeszcze co ze mną zrobisz. Nigdy tego nie wiem. Za to Cie uwielbiam.
Pdchodzisz do mnie od tyłu, gładzisz po ramionach, przesuwając swoje dłonie niżej w zdłuż talii. Upajasz się widokoiem swojej Suni w tym co dla Ciebie teraz miałam. Czarny gorset jeszcze bardziej wysmuklał moją talie, pół przezroczysta koronka skrywała tajemnice. Paski do pończoch zaznaczały linie ud...
Odgarniasz włosy... widzisz obróżke... przysuwasz się i mówisz ...

-zerżnę Cie jak tanią kurwę.

Czuje fale jakiej nie da się zamknąć w słowach. Karzesz mi podejsc na skraj łózka.

-Klęknij szmato.

Klękam. Chwytasz mnie za włosy, mocno. Zabolało mnie. Czuję że znów jestem na Twojej łasce. Nie jestem w stanie nawet spojrzeć Ci w oczy. Czuje tylko jak uderzasz mnie w twarz. Mocno. Trzymałeś mnie za włosy, wiedziałam że to nie jest na niby. Uderzasz jeszcze raz. Łzy same napłynęły mi do oczu, dlaczego? przecież tak bardzo to lubię. Bolało. Szybko znikają kiedy dostaje od Ciebie zadanie...

środa, 27 maja 2009

Usłysz mnie

Klęczę z zawiązanymi oczyma na jakimś skrawku podobnym do maty. Opaska mocno zawiązana, nie pozwala zobaczyć nawet cienia tego co mógłbyś ze mną zrobić. Nie widząc, pozostałe zmysły wyostrzają się. Słuch sprawia wrażenie że najmniejszy szelest odbieram jak zamach na mnie. Węch ...jestem wstanie wyczuć zapach swojej skóry, potu i śliny. A zapach Pana otacza mnie ze wszystkich stron, gdzie nie obróciłabym głowy, czuję go wszędzie. Skóra wyczekuje dotyku... Delikatnie, końcem palców Pan dotknął mojej wargi. Wzdrygam się, jakbym pierwszy raz w życiu miała dostac raza. Czekam z niecierpliwością. Wie, że czekam z utęsknieniem.

Gdzieś w oddali słyszę że Pan coś szykuje. Trwa to chwilę, a ja z każdą minutą oczekuję co raz bardziej. Nie wiem gdzie jestem, nie wiem czy jest to środek pokoju, czy kleczę przy łóżku. Nie wiem nic. Zasłonił mi oczy zanim weszliśmy do środka. W pomieszczeniu czuje chłód i dziwny odgłos przygotowywanych przez niego przedmiotów. Gdzie ja jestem...?
Słysze pewne i powolne kroki Pana, zachodzi mnie od tyłu. Nic nie mówi. Chwyta ręce i wykręca je do tyłu. Sprawnie związuje liną. Wiąże mnie całą - ręce, tułów, i nogi razem. Widzi że klęcząc, z wysiłkiem utrzymuję równowagę, ale to nie specjalnie mu przeszkadza. Nie pyta się czy jest mi wygodnie, czy potrzebuje czegoś. Sesja będzie długa.
Nie widzę nic, ale czuję Jego ciepło. Stoi przede mną. Czekam ze spuszczoną głową, ale jeszcze nie upokorzoną...
Wymierza mocny, siarczysty policzek ...straciłam równowagę upadając na bok. Podniósł mnie szybko, tak, abym była gotowa na przyjecie kolejnego. Chwila ciszy. Długa chwila. Pan zawsze ma czas.
Chwyta mnie za włosy odginając głowę do tyłu. Zbiera śline i pluje na mnie z góry. On stał - pewny, z pełnym przyzwoleniem i władzą nade mną. Ja klęczałam związana - zdana na Jego łaske... czując się bezpiecznie.
Cisza była na tyle długa, że plując mi w twarz sądziłam, że to kolejne uderzenie. Gładzi mnie dłonią po twarzy. Delikatnie, tak jakby mnie uspokajał i zapewniał, że nic złego mi się nie stanie. Gładzi po włosach... wszystko będzie dobrze... tak to sobie wyobrażałam.
Jeszcze mokra twarz i czuję drugie uderzenie. Piecze mnie strasznie, ale... ja na to czekałam, z takim utęsknieniem, o którym tylko Pan wiedział. Nie odmawia mi tej przyjemności, dostaję jeszcze kilka razy. Czuje się dobrze. Czuję się przy Nim zawsze wyjątkowo.
Zanim założy mi knebel, wypieprzy mnie w usta.

To mogło byc nawet przywitaniem po tygodniach tęsknoty, nie mógł byś mnie bardziej wyróżnic niczym, jak tym co właśnie zrobiłeś. Teraz przyszła kolej na Ciebie.

Nie widząc zupełnie nic nie mam pojęcia czy jest nagi, czy tylko opuścił spodnie. Nie mogę go nawet dotknąć, związane z tyłu ręce doskonale krępują mi jakiekolwiek ruchy. Klęcząc na kolanach zaczynam cierpnąc. Pan pomaga mi - chwyta głowę mocnym uściskiem swoich rąk jednocześnie wpychając mi fiuta w usta, do końca. Kilka długich, mocnych i głębokich pchnięć na początek. Krztuszę się. To normalne, przecież mam czym się krztusić... Pierwsza ślina spływa kiedy na moment wyjmuje mi go z ust, zapewne ucieszył go ten widok.
Nie przerywając pieprzy mnie w usta długo i mocno, a kiedy widzi i czuje że mam już dośc zakłada mi knebel. Na tyle duży, że ledwo mieści się w ustach. Ślina obficie zaczyna kapac po brodzie, na dekolt i piersi. Jak pięknie musiałam teraz wyglądac w oczach Pana - Związana, klęcząca Suka, z kneblem w ustach, czerwienią na twarzy i zawiązanymi oczami. I z mnóstwem kapiącej śliny. A stłumione pojękiwanie mogło tylko dopełniac ten obraz.

Odchodzi na chwilę. Znów słyszę jak coś przygotowuje. Staje obok mnie. Czuję jak coś przybliża do mojej twarzy i karze mi to powąchać. Czuję zapach skóry. W tym momencie gładził mnie tym pod nosem, zataczając coraz większe ruchy po twarzy. Zszedł tym niżej wzdłuż szyi, piersi aż do brzucha. Zatrzymuje swoja wędrówke na mojej cipce. Kilka takich klapsów dobrze ją rozgrzeje. Ale to jest tylko rozgrzewka... Czekam chwile. Tym razem uniósł ręke i wymierzył mi mocnego raza w pośladki. I jeszcze raz, i jeszcze i jeszcze... Jeszcze - tak chciałam powtarzac żebyś nie konczył. Czas którym się mną bawił jest zawsze długi. Zaczynam się kulic, ale Pan nie pozwolił mi na to. Szarpnieciem za włosy sprowadza mnie do właściwej pozycji. Teraz moge tylko krzyczec stłumionym głosem.

Moje cierpienie zamknięte w niekończącej się przyjemności, kiedy mogę Ci się tak oddac i kiedy mnie taką przyjmujesz - bezbronną i obnażoną.

Kiedy Pan skończył, podszedł blisko, tak abym mogła odetchnąć, głową przy jego nodze. Z tą samą troską co na początku głaskał mnie po włosach, ten dotyk - jakże inny od tego który miałam przed chwilą - również uwielbiam... mogę przy nim zasypiać i stygnąc po wszystkim. Dostaję go jak zasłużony kawałek chleba.

Czuję radość z Twojego spełnienia zamkniętą w moim cierpieniu.

poniedziałek, 25 maja 2009

Lubię koty














...a małe kotki kocham :*


strach ma wielkie oczy...

...i ten kotek też :)

Kocham wode...


czarna owca w rodzinie :D


...i inne




H.R. Giger

czwartek, 21 maja 2009

121208

Późna noc. Biorę ostatecznie prysznic przed pójściem spac. Chwile temu odkopałam wspomnienia o których miałam tylko zamglony obraz.
Gorący prysznic rozbudza mnie. Biję się z myślami - odpłynąć we śnie czy popłynąć raz jeszcze we wspomnienia.

Pamiętasz kiedy pisałam o tym, jak bardzo czuję się samotna wieczorami? O tym, jak odpływam w marzeniach? Przecież to nic nie kosztuje... a jak bardzo wzbogaca nasze życie. Oboje odkrywamy że poczucie winy nie jest aż tak bolesne, a głód się nasyca... Rozumiesz mnie.

"Za czym tęsknisz?" To pytanie wydawało się że jest właściwe i na miejscu. Ale wtedy nie wiedziałam jeszcze za czym mogę tęsknic. Nie znałam tego uczucia, nie wiedziałam czym jest tęsknota i jeszcze gorszy od niej detox.
Tęskniłam za czymś, czego wcześniej nie mogłam nazwac tęsknotą. Ale czułam to tak silnie... Chciałam poczuć całą atmosferę jaka towarzyszy kiedy spotyka się Pan i Suka.
Tęsknota miała stac się moją codziennością... moim bólem i radością w jednym. Dziś żyje tym.

Mówiłeś o wydawaniu poleceń. Tym samym dając mi wybór, że nie zrobisz nic przeciwko mojej woli. Ale też, że będziesz nie zadowolony jeśli moja wola będzie inna od Twojej. Nie wiedziałam że Twoja wola stanie sie wkrótce moją. Że będę jej tak pewna, jak swoich własnych pragnień.
W rozmowie wyczuwam Twoje przekonanie. Jesteś gotowy by mnie przygarnąć, jak swoją własność o którą będziesz dbał i sprawiał jej przyjemność. Jednocześnie używając mnie do własnych rozkoszy.
Piszemy o przekraczaniu granic, i o słowach jakie bym chciała usłyszeć żeby zadrżeć w niepewności. Moja skrytośc zaczyna się odsłaniać, Ty ja odsłaniasz... powoli, ale stanowczo. Mówię Ci o moim małym marzeniu... Moje "wielkie-małe" marzenie... Dziś mogę je miec od Ciebie kiedy tylko Ty tego zechcesz, dając w ten sposób przyjemność nam obojgu. Wiesz, na pewno wiesz, o czym marzyła Twoja Sunia na pierwszym spotkaniu... Teraz dajesz mi to za każdym razem, bez cienia wahania. Dziękuję.
Mówisz mi o zwierciadle duszy, że chciałbyś je we mnie zobaczyc...
Późno w nocy wyłania się myśl... Chcesz zobaczyć co kryje się w moim spojrzeniu. Od pierwszej rozmowy było ono dla Ciebie ważne, jeśli nie najważniejsze. Nie widząc go, mogłeś opierać się tylko na tym co piszę. Ufałeś mi. I ja Tobie.
Doceniasz moją otwartość. Tym samym oczekiwałam tego samego. Wiesz, ze nienawidzę kłamstwa. Zaufanie, które budowaliśmy od samego początku stało się naszym fundamentem. W rozmowie nie wiem, że w przyszłości, kiedy będziesz mnie policzkował, zniewalał i upokarzał, to zaufanie stanie się podstawą naszego związku. Weszłam w te grę i ...uczucia stały się żywe, tak jakbyś posiadał moje ciało już wtedy.
To dzięki zaufaniu jakim darzyliśmy się od samego początku, dziś jesteś Panem mojego serca, duszy i ciała.

Rozmowa schodzi na bardziej przyziemne tematy. Rozmawiamy o pracy, życiu, hobby i o wszystkim co mamy na co dzień. Pisząc Ci czym się zajmuje nie wiedziałam, że tak bardzo uwielbiasz kelnerki. Teraz już wiem. Moja praca idzie w parze z moją naturą...

Czas szybko leci w rozmowie z Tobą. Zawsze leciał, odkąd pamiętam. Kończące się noce i zawsze mało i mało. I nic się nie zmieniło do dziś. Zawsze mamy siebie za mało...
Zbliża się ranek, jesteśmy już trochę zmęczeni. To jednak nas nie odciąga, wręcz przeciwnie - włączamy skype, choc na chwilkę... Od samego początku jesteś zafascynowany moimi oczami. A ja czułam się dobrze i swobodnie kiedy na mnie patrzyłeś. I po raz kolejny mówisz mi "będziesz Moja". Czułam Twoją pewność w spojrzeniu i chęci posiadania mnie. Poczułam dreszcz.
O tej godzinie, jak każdy chyba, mam już zmęczone spojrzenie, ale Ty jesteś nim cały czas zafascynowany. Nie wiedziałam że aż tak. Mówisz o nich jakby były oczami bogini, porównujesz je do oczu egipskiego kota... Pierwszy raz w życiu słyszałam tak piękne słowa, które to oddają. Tak, mam oczy jak kotka...
Tak samo zachwyca Cię mój uśmiech, moja niesforna grzywka i to że się wiercę pisząc z Tobą. Widziałeś tyle szczegółów. Zawsze je dostrzegasz. Widziałeś że mam suche wargi i że je ciągle przygryzam... tak mi zostało do dziś.

Tej nocy zapragnęłam byc Twoją. Abym była dla Ciebie kimś wyjatkowym. Chciałam Ci służyc. Ta droga, była moim świadomym wyborem, a nie jedynym wyjściem. Dlatego tak bardzo tego pragnełam... Od kiedy powiedziałeś mi, ze należę do Ciebie, poczułam że nie jestem bezpańska, że dajesz mi swój szacunek i opiekę. Poczułam się bezpiecznie. Nic nie jest w stanie tego oddac. Dziś jestem szczęśliwą Sunią.

Odkryłam coś na nowo. Odkrywam słowa które pisząc pół roku temu mają taką samą moc i wartość, są dla mnie na pierwszym miejscu. I nie zamieniłabym ich na żadne inne.
Jesteś świadomy i dojrzały swoich wypowiedzi. Piszesz mi że bycie Panem też jest służbą odpowiedzialną i konsekwentną, że jest to rola odpowiedzialności, nie mniejsza niż rola Suki. Że będziesz mógł ją poniżyc bo masz jej szacunek, i pozwolisz jej po tym ochłonąć bo ma ten szacunek. Tak, to pokrętne i bardzo rozdwojone uczucie. Teraz je bardziej czuję niż rozumiem.
Twoja pewnośc jest teraz moją.

poniedziałek, 18 maja 2009

H.R. Giger

H.R.Giger jest jednym z niewielu artystów którzy mnie inspirują pod wieloma względami. Nawet w BDSM, można odnaleźc jego częśc...















niedziela, 17 maja 2009

Kara

Dla Ciebie zakładam mój nowy gorset. Uwielbiam je wszystkie, ale jest tylko jeden, który darze sentymentem. To nie był ten... inny, bardziej suczy, bardziej wyzywający. Chciałam byc dla Ciebie idealna, chciałam, żebyś zapomniał o czymś co mnie czeka. Coś, czego bardzo sie bałam. Kary. Czekałam na nią i nie wiedziałam kiedy mi ja wymierzysz. Nie mogłam w takiej niepewności dłużej czekac, uciekając przed tym, nie czułam się wolna. Nie chce Cię oszukiwać, nie chce niczego ukrywać. Postanowiłam przyznac sie sama. Nie wykonałam zadania które od Ciebie dostałam. Miałam na to tyle czasu, tyle okazji ...a jednak zawaliłam. Przyznałam się i wcale nie poczułam ulgi. Jeszcze nie powiedziałeś, kiedy ją wymierzysz.

Wyszłam dopiero co z łazienki, byles gotowy żeby mnie znów zeszmacic. Uwielbiam to słowo, uwielbiam kiedy tak do mnie mówisz. Wstałeś z łóżka, podszedłeś pewnie, ogladałes mnie jak swoją własnosc. Jestem nią... Stanąłeś przede mną, spuściłam głowe i wzrok - nie śmiem patrzec Ci w oczy kiedy mnie tak oglądasz. Przesuwasz dłoń na mój kark, delikatnie, aby po chwili poczuc silny uscisk na moich włosach. Szybkim, zdecydowanym ruchem opuściłes mnie jeszcze niżej, prawie schylona wpół, czekałam co będzie dalej.

-Za mną szmato.
Wleczesz mnie do łazienki. Odkręcasz wode... Popychasz na blat umywalki, widzę w odbiciu lustra co robisz. W tym momencie zdzierasz ze mnie co mam na sobie i wpychasz do wanny. Każesz klęczec - zrobiłam to posłuszne. Stoisz nade mną, patrząc jak woda uderza w głowę, znów wydajesz polecenie.

Obejmuję go ustami, zaczynam się bawic, najpierw delikatnie... ale Ty nie czakasz, wpychasz go głęboko, jak tylko mogłeś. Zakrztusiłam sie. Nie przestajesz, przytrzymujesz mnie mocno. Dajesz mi chwile na złapanie powietrza. Teraz już się nauczyłam, że chwila którą mi dajesz jest naprawde krótka i łapię powietrze tak szybko jak mogę. Pieprzysz w usta, przyciskając moja twarz do swojego podbrzusza. Dalej sie krztuszę. Nie wytrzymałam i w ostatniej chwili wyjęłam go z ust i wyplułam nadwyżke do wanny. Nie przejąłeś sie zbytnio tym, po chwili znowu mnie ostro pieprzysz. Woda spływa po twarzy, utrudniając jeszcze bardziej oddychanie. Rozmazany tusz szczypie mnie w oczy. Nie moge patrzec. Dajesz mi chwile wytchnienia. Ale jaką chwile... chwytasz za włosy odciągasz głowe do góry i mocno mnie policzkujesz. I jeszcze raz. To była moja chwila wytchnienia. Dziękuje. Mam to na co zasłuzyłam - plujesz najpierw w rozchylone usta - boże, jak ja to uwielbiam... plujesz mi na twarz... policzkujesz. Boli. Nie zdążyłam się zorientowac kiedy znowu wpychasz go w usta. Juz boli mnie gardło, bola mnie usta, ale Ty nie przestajesz, pieprząc mnie jeszcze mocniej, tak jakbyś nie miał przed soba człowieka. Tak, masz pod sobą szmate. byłeś w zupełnym transie. Nie pamiętam jak długo jeszcze to trwało, ale chyba długo bo modliłam sie w duszy, modliłam żebyś przestał, zebys mnie upokorzył inaczej ...wiem jak moja uległosc Cię podnieca, wiem jak na Ciebie działa, tak jak i na mnie Twoja siła. Czuję tylko jak ostatnimi siłami dociskasz mi twarz do podbrzusza. Czuję ciepło w gardle... czuje uścisk dłoni na włosach. Skonczyłes. Wyszedłes z wanny rzucając zdawkowe "doprowadz się". Wychodzisz.
Wychodzac juz z łazienki nie wiem czy moge podejsc do Ciebie i przytulic się... tak bardzo teraz tego potrzebuje. Podchodzisz pierwszy, stajesz przede mną, patrzysz głęboko w oczy... "to była Twoja kara."
Zasłużyłam na nią.

czwartek, 14 maja 2009

Preludium ekstazy

Piątek wieczór.

Przyjechałam wcześniej, czekam na Ciebie na parkingu przed hotelem. Chce mi się palic, ale próbuje tego nie robic. Wiem że możesz tego nie lubiec, jeśli nie palisz. Nie chce dzwonic, dopytywac sie. Lubię tę niepewnośc, że w każdej sekundzie możesz byc już blisko, za zakrętem.
I jesteś. To jak się witaliśmy przed hotelem było niczym do tego, jak nie mogliśmy nasycic się swoją obecnością, widokiem, zapachem i smakiem ust w pokoju hotelowym.

Pamiętam nasze dwa ostatnie spotkania, po tym jak byliśmy już w pokoju. Ostanie było bardziej śmiałe, ale jeszcze nie aż takie jak miało byc to, co teraz...

Po odebraniu karty w recepcji poszliśmy pospiesznie wzdłuż długiego holu. Otworzyliśmy drzwi i nie zdążyliśmy ich za sobą zamknąc. Całe szczescie, ze zamykaja się automatycznie... Dobrałam sie do Twoich ust moimi, tak, jakbym nigdy wczesniej nie zaznała bardziej błogiej przyjemności. Całuję Cię namiętnie, coraz bardziej łapczywie, odwzajemniasz to z nadwiązką. Zawsze tak robisz. Smakuje Cie, na nowo przywołuje Twój smak i zapach, Twoje ciepło i wilgoc. Obejmujesz mnie mocno wpół, dłonie błądzą wzdłuż talii aż po pośladki. Chcesz piescic mnie całą, tak jak ja Ciebie teraz. Całując się nie zwracamy uwagi czy jest to środek pokoju czy może okno obok nas. Rozpinam Ci koszule, dalej całując. Wkładam dłonie, jeszcze zimne, pod koszule i zaciskam na plecach. Nie wiem, może poczułes ból kiedy paznokciami wbiłam się za mocno w Twoja skóre... a nawet jeśli jestem pewna, że Cię to podnieciło jeszcze bardziej. Odpowiadasz mi mocnym ścisnięciem pośladka. Specjalnie dla Ciebie, założyłam moją ulubioną mini. Bez problemu podciągasz ją w góre, nie trzeba zbyt wysoko. Błądzisz dłońmi i nic nie znajdujesz. Nie założyłam tez majtek. Wiem jak bardzo doceniasz te wszystkie szczegóły, wiem ze sprawia Ci to nieziemską przyjemnosc. Lubię Ci to dawac, wiem, że to spostrzeżesz. To taka nasza gra, w której się odgadujemy. Nie chce przestawac całowac, chce Cię całego, zaczynam smakowac Twojej szyi, szepczesz mi do ucha to wszystko co chciałes powiedziec, kiedy do siebie teskniliśmy. Teraz słowa płyną same, prosto z serca a ja czuję się jakbym nie była przytomna. Twój szept, nasze jęki ...nie może byc nic piekniejszego. Wracam do ust. Wyjmuję dłonie i sięgam do koszuli, ropinam dalej, na oślep. Najchetniej zdarłabym z Ciebie wszystko co masz, ale to napiecie jeszcze bardziej mnie podkręca.
Chyba mnie pchałes w stronę łózka, nawet tego nie zauważyłam do momentu kiedy mnie na nie rzuciłeś. Upadłam na plecy a Ty nie dałeś mi nawet chwili na oddanie spojrzenia które tak uwielbiasz. Nie to się teraz liczyło. Nie przytrzymujesz mi rąk, nie policzkujesz, nie obezwładniasz. Pozwalasz mi tak samo jak ja Tobie na branie i dawanie jednocześnie. Daję Ci ciepło moich warg i biorę jednocześnie Twój smak.
Teraz dopiero przyciskasz mnie mocno. Bez koszuli, ale nadal w spodniach. Wyglądasz podniecająco. Twoje silne ramoina, czuję się zawsze bezpiecznie. To działa na moją wyobrażnie. Niezgrabnie próbuję odpiąc Ci pasek, jestem już na tyle mocno podniecona, że nie panuje nad tym. Chce żebyś mnie teraz zerżnął. Chce, żebyś we mnie wszedł, potem możemy dalej nie przerywajac, całowac się. Czując moje usilne starania, Ty pierwszy ściągasz do końca moją bluzke, wykorzystuję ten moment i łapczywie rozpinam Ci spodnie. Motamy się jak w transie. Opuszczasz spodnie do połowy ud i kładziesz się nade mną całując moją szyje, policzki i usta. Nie tracisz czasu na zgrabne zsuwanie spodni i skarpetek. Mogłabym krzyczec, ale dusiłeś mnie w pocałunku. Nasze pojękiwania i głośne oddechy były jak w transie. Bo były. Uwielbiam ciężar Twojego ciała. Uwielbiam, kiedy dociskasz mi podbrzusze, mogłabym wtedy eksplodowac gdybyś nagle wszedł we mnie. Czułam Cię między moimi udami, czułam ze możesz bez żadnego problemu wejśc teraz we mnie ..ale Ty powstrzymywałeś to, trzymałeś mnie na wodzy, czekałeś do momentu, aż będe skamlec, i czułeś kiedy już nie mogę wytrzymac kiedy moja wilgoc wylewała się ze mnie i miałeś mokre nie tylko uda...
Nie przerywając całujesz mnie ...i czułam jak robi mi się ciemno w oczach ...czułam jak mnie wypełniasz całą, do końca, dociskasz i... w tym transie czułam jak dochodze, lekko, tak jakbym frunęła ...i to nie miało końca. Nie miało, to był dopiero wstęp. Teraz jesteś we mnie, wypełniasz mnie i wreszcie spoglądamy sobie w oczy. To co mogliśmy zobaczyc było prezentem za wszystkie dni kiedy marzylismy o kochaniu, kiedy chcieliśmy się w sobie zatracic i wiedzic że tylko na to czekaliśmy. Tylko na to. Nie potrzebowaliśmy żadnych słów, a marzenia były tylko dowodem na to jak bardzo za tym tęskniliśmy. Nie chcemy myślec o końcu, nie chcemy kończyc, nie chcemy żeby ta noc sie wogóle skończyła...

Tak czuje dzis Twoja Sunia.