Na dzień dobry - Jego słowa mnie rozpuszczają - czuję się jak lukrowy cukierek w Jego ustach... mmm...
Każdy mail od Pana sprawia, że otwiera się moje serce, zalewając falą błogości i szczęścia. Czuję, jak wstępuje we mnie nowe życie, nowe chęci i radość. Nowa siła.
Po długich tygodniach, miesiącach, co raz bardziej nabieram pewności suki. I dumy, jaką dene jest jej posiadać. Nadal kroczę po chwiejnej linie codziennych balastów, które każdego dnia przeciągają mnie raz na jedną, raz na drugą stronę. Jednak z każdym kolejnym spotkaniem, i nieodłączną rozłaką czuję sie pewniej. Jestem silniejsza. Od ostatniego spotkania - choć bylo ono najkrutszym ze wszystkich - stąpam jeszcze pewniej. Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że od chwili kiedy wkroczyłam w swiat oddania i pokory, nabieram pędu bycia szczęsliwą całą sobą, w każdej dziedzinie życia coraz pełniej, pomimo szarości życia codziennego.
Jestem dumna z siebie, z tego że potrafię co raz śmielej otwierać swoje serce i pokazywać słabości jak i radości, nie bojąc się że utrace coś cennego (...)
Dumna z mojego Pana. Tego, że mogę być częścią Jego życia. Tego, że się na nim nie zawiodłam, że jest odpowiedzialnym i niezłomnym człowiekiem nie tylko w stosunku do swojej suki ale i przede wszystkim własnego prywatnego życia. Cieszę się z Jego sukcesów jeszcze bardziej niż z własnych. Podziwiam.
Zaczynam godzić życie codzienne i wplatać w nie dumę jaka płynie z bycia suką Pana. Pojęłam coś nowego.
Kolejny krok na przód, przed siebie.
Jeszcze kilka miesięcy temu powinnam sie wstydzić mojej frustracji pomieszanej ze smutkiem, gniewu połączonego z bezsilnością ...kiedy Pan przez dłuższy czas milczał. Wypleniam coraz skuteczniej to ziarno niepewności, aż w końcu kiedyś zupełnie zniknie.
I teraz z perspektywy czasu, mając odwagę sie przyznać, czuję się ...nieporadna, małowiedząca jeszcze i zupełnie zdana na łaske Pana. Tylko On wie, jak najlepiej prowadzić swoją suke, jak sprawić by uwierzyła w siebie, w jej powołanie bycia oddaną, tak by jej życie było godne.
Zawiąż mi oczy Panie, i prowadż. Jestem gotowa.
Trzeba dojrzeć samemu, własnym rytmem, do delektowania się najbardziej wytrawnym winem aby móc poczuć chwilę, docenić jej kruchość i ulotność. Trzeba czasami sie zatrzymać... spojrzeć w głąb swojej duszy, dostrzec to czego na co dzień się boimy. Spojrzeć prawdzie głęboko w oczy, nabrać powietrza i BYĆ - nie bywać.
Spojrzałam.
Zobaczyłam.
Doceniam.
O mojej uległości. Tęsknocie. Bólu. Spełnieniu. Marzeniach... O tym, co zakazane i piekne.
czwartek, 31 grudnia 2009
wtorek, 29 grudnia 2009
Byliśmy tam...
...Gdzie droga przed nami zdawała się nie mieć końca.
Pamiętam. I tęsknie. Bardzo tęsknie... za Nami, za wyrwanymi życiu chwilami.
środa, 16 grudnia 2009
Dla Pana
Rozkochana, szczęsliwa do granic sunia.
Twoja sunia :* W Twoich dłoniach taka malutka, zawsze potulna, niewinna... grzeczna ... ;)
Uwielbiam Cie ponad wszystko! Wiesz?
Twoja Kochana Sunia
Twoja sunia :* W Twoich dłoniach taka malutka, zawsze potulna, niewinna... grzeczna ... ;)
Uwielbiam Cie ponad wszystko! Wiesz?
Twoja Kochana Sunia
sobota, 5 grudnia 2009
zagubiona, jedna myśl...
Marzenia niosą nas,
uskrzydlając, wzbogacając nas od wewnątrz ...dodając sił.
Ich brak, lub co gorsza odebranie - odcina w nas chęć -
do samorealizacji.
Do patrzenia w przyszłość z podniesioną, dumną głową.
Mówią, że nadzieja matką głupców - i niech tak pozostanie.
No i co, że głupców? Przynajmniej szczęśliwych...
Ze skrajnosci w skrajnosć.
Kurwa.
uskrzydlając, wzbogacając nas od wewnątrz ...dodając sił.
Ich brak, lub co gorsza odebranie - odcina w nas chęć -
do samorealizacji.
Do patrzenia w przyszłość z podniesioną, dumną głową.
Mówią, że nadzieja matką głupców - i niech tak pozostanie.
No i co, że głupców? Przynajmniej szczęśliwych...
Ze skrajnosci w skrajnosć.
Kurwa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)