piątek, 29 maja 2009

póżnym wieczorem

Wychodzę z łazienki, powoli. Ociągam się. Wiem że czekasz na mnie. Wiem że czekasz na cos wyjątkowego. Mocno zagryzam wargi. Spoglądam zza futryny drzwi, ale mój wzrok nie trafia na Ciebie. Bezwiednie chowam spojrzenie we włosach. Bardzo powoli daje krok na przód przesuwając się wzdłuż ściany, dalej zagryzam wargi, chowam spojrzenie. Opieram prawym bokiem o ściane, samoczynnie zakładam jedna rękę z tyłu za siebie. Wiem że w Twoich oczach wyglądałam idealnie, ale czułam się jak mała dziewczynka która pierwszy raz wyszła na scene.
Nie widziałam Cie. Słyszałam tylko Twój głos. Tak zajebiście go pamiętam, byłeś taki zadowolony ze swojej Suni. Wiem, słyszałam to w Twoim tonie.

- ... o kurwa...

A ja dalej nie mogłam na Ciebie spojrzeć. Podeszłam do stojącego obok krzesła, tak niepewnie. Czuje na sobie Twój wzrok, oglądasz mnie dokładnie. Po chwili, która ciągnęła się dla mnie w nieskończonśc, każesz mi się odwrócić. Odwracam. Cała się trzęse, jakbym pierwszy raz w życiu pokazywała moją intymnosc. Odchylam głowe do tyłu, żeby po chwili spojrzeć na Ciebie zza mojego ramienia, zalotnie, tak jak lubisz... Sycisz sie tym widokiem... Pamiętam kiedy powiedziałam Ci kim chce dla Ciebie byc. W pierwszy dzień mnie szmacisz. W drugi jestem Twoją Suką. Na trzeci dzień chciałam byc Twoją...

-...Dziś jestes moją kurwą. I zrobię z Tobą co będę chciał...

Mówisz to do mnie, a mnie miękną nogi. Czuję że cała jestem jak z gumy, plastyczna, jakby stworzona dla Ciebie. I czuje z każdą chwilą jak siła podniecenia wywołuje u mnie dreszcze. Nie wiem jeszcze co ze mną zrobisz. Nigdy tego nie wiem. Za to Cie uwielbiam.
Pdchodzisz do mnie od tyłu, gładzisz po ramionach, przesuwając swoje dłonie niżej w zdłuż talii. Upajasz się widokoiem swojej Suni w tym co dla Ciebie teraz miałam. Czarny gorset jeszcze bardziej wysmuklał moją talie, pół przezroczysta koronka skrywała tajemnice. Paski do pończoch zaznaczały linie ud...
Odgarniasz włosy... widzisz obróżke... przysuwasz się i mówisz ...

-zerżnę Cie jak tanią kurwę.

Czuje fale jakiej nie da się zamknąć w słowach. Karzesz mi podejsc na skraj łózka.

-Klęknij szmato.

Klękam. Chwytasz mnie za włosy, mocno. Zabolało mnie. Czuję że znów jestem na Twojej łasce. Nie jestem w stanie nawet spojrzeć Ci w oczy. Czuje tylko jak uderzasz mnie w twarz. Mocno. Trzymałeś mnie za włosy, wiedziałam że to nie jest na niby. Uderzasz jeszcze raz. Łzy same napłynęły mi do oczu, dlaczego? przecież tak bardzo to lubię. Bolało. Szybko znikają kiedy dostaje od Ciebie zadanie...

środa, 27 maja 2009

Usłysz mnie

Klęczę z zawiązanymi oczyma na jakimś skrawku podobnym do maty. Opaska mocno zawiązana, nie pozwala zobaczyć nawet cienia tego co mógłbyś ze mną zrobić. Nie widząc, pozostałe zmysły wyostrzają się. Słuch sprawia wrażenie że najmniejszy szelest odbieram jak zamach na mnie. Węch ...jestem wstanie wyczuć zapach swojej skóry, potu i śliny. A zapach Pana otacza mnie ze wszystkich stron, gdzie nie obróciłabym głowy, czuję go wszędzie. Skóra wyczekuje dotyku... Delikatnie, końcem palców Pan dotknął mojej wargi. Wzdrygam się, jakbym pierwszy raz w życiu miała dostac raza. Czekam z niecierpliwością. Wie, że czekam z utęsknieniem.

Gdzieś w oddali słyszę że Pan coś szykuje. Trwa to chwilę, a ja z każdą minutą oczekuję co raz bardziej. Nie wiem gdzie jestem, nie wiem czy jest to środek pokoju, czy kleczę przy łóżku. Nie wiem nic. Zasłonił mi oczy zanim weszliśmy do środka. W pomieszczeniu czuje chłód i dziwny odgłos przygotowywanych przez niego przedmiotów. Gdzie ja jestem...?
Słysze pewne i powolne kroki Pana, zachodzi mnie od tyłu. Nic nie mówi. Chwyta ręce i wykręca je do tyłu. Sprawnie związuje liną. Wiąże mnie całą - ręce, tułów, i nogi razem. Widzi że klęcząc, z wysiłkiem utrzymuję równowagę, ale to nie specjalnie mu przeszkadza. Nie pyta się czy jest mi wygodnie, czy potrzebuje czegoś. Sesja będzie długa.
Nie widzę nic, ale czuję Jego ciepło. Stoi przede mną. Czekam ze spuszczoną głową, ale jeszcze nie upokorzoną...
Wymierza mocny, siarczysty policzek ...straciłam równowagę upadając na bok. Podniósł mnie szybko, tak, abym była gotowa na przyjecie kolejnego. Chwila ciszy. Długa chwila. Pan zawsze ma czas.
Chwyta mnie za włosy odginając głowę do tyłu. Zbiera śline i pluje na mnie z góry. On stał - pewny, z pełnym przyzwoleniem i władzą nade mną. Ja klęczałam związana - zdana na Jego łaske... czując się bezpiecznie.
Cisza była na tyle długa, że plując mi w twarz sądziłam, że to kolejne uderzenie. Gładzi mnie dłonią po twarzy. Delikatnie, tak jakby mnie uspokajał i zapewniał, że nic złego mi się nie stanie. Gładzi po włosach... wszystko będzie dobrze... tak to sobie wyobrażałam.
Jeszcze mokra twarz i czuję drugie uderzenie. Piecze mnie strasznie, ale... ja na to czekałam, z takim utęsknieniem, o którym tylko Pan wiedział. Nie odmawia mi tej przyjemności, dostaję jeszcze kilka razy. Czuje się dobrze. Czuję się przy Nim zawsze wyjątkowo.
Zanim założy mi knebel, wypieprzy mnie w usta.

To mogło byc nawet przywitaniem po tygodniach tęsknoty, nie mógł byś mnie bardziej wyróżnic niczym, jak tym co właśnie zrobiłeś. Teraz przyszła kolej na Ciebie.

Nie widząc zupełnie nic nie mam pojęcia czy jest nagi, czy tylko opuścił spodnie. Nie mogę go nawet dotknąć, związane z tyłu ręce doskonale krępują mi jakiekolwiek ruchy. Klęcząc na kolanach zaczynam cierpnąc. Pan pomaga mi - chwyta głowę mocnym uściskiem swoich rąk jednocześnie wpychając mi fiuta w usta, do końca. Kilka długich, mocnych i głębokich pchnięć na początek. Krztuszę się. To normalne, przecież mam czym się krztusić... Pierwsza ślina spływa kiedy na moment wyjmuje mi go z ust, zapewne ucieszył go ten widok.
Nie przerywając pieprzy mnie w usta długo i mocno, a kiedy widzi i czuje że mam już dośc zakłada mi knebel. Na tyle duży, że ledwo mieści się w ustach. Ślina obficie zaczyna kapac po brodzie, na dekolt i piersi. Jak pięknie musiałam teraz wyglądac w oczach Pana - Związana, klęcząca Suka, z kneblem w ustach, czerwienią na twarzy i zawiązanymi oczami. I z mnóstwem kapiącej śliny. A stłumione pojękiwanie mogło tylko dopełniac ten obraz.

Odchodzi na chwilę. Znów słyszę jak coś przygotowuje. Staje obok mnie. Czuję jak coś przybliża do mojej twarzy i karze mi to powąchać. Czuję zapach skóry. W tym momencie gładził mnie tym pod nosem, zataczając coraz większe ruchy po twarzy. Zszedł tym niżej wzdłuż szyi, piersi aż do brzucha. Zatrzymuje swoja wędrówke na mojej cipce. Kilka takich klapsów dobrze ją rozgrzeje. Ale to jest tylko rozgrzewka... Czekam chwile. Tym razem uniósł ręke i wymierzył mi mocnego raza w pośladki. I jeszcze raz, i jeszcze i jeszcze... Jeszcze - tak chciałam powtarzac żebyś nie konczył. Czas którym się mną bawił jest zawsze długi. Zaczynam się kulic, ale Pan nie pozwolił mi na to. Szarpnieciem za włosy sprowadza mnie do właściwej pozycji. Teraz moge tylko krzyczec stłumionym głosem.

Moje cierpienie zamknięte w niekończącej się przyjemności, kiedy mogę Ci się tak oddac i kiedy mnie taką przyjmujesz - bezbronną i obnażoną.

Kiedy Pan skończył, podszedł blisko, tak abym mogła odetchnąć, głową przy jego nodze. Z tą samą troską co na początku głaskał mnie po włosach, ten dotyk - jakże inny od tego który miałam przed chwilą - również uwielbiam... mogę przy nim zasypiać i stygnąc po wszystkim. Dostaję go jak zasłużony kawałek chleba.

Czuję radość z Twojego spełnienia zamkniętą w moim cierpieniu.

poniedziałek, 25 maja 2009

Lubię koty














...a małe kotki kocham :*


strach ma wielkie oczy...

...i ten kotek też :)

Kocham wode...


czarna owca w rodzinie :D


...i inne




H.R. Giger

czwartek, 21 maja 2009

121208

Późna noc. Biorę ostatecznie prysznic przed pójściem spac. Chwile temu odkopałam wspomnienia o których miałam tylko zamglony obraz.
Gorący prysznic rozbudza mnie. Biję się z myślami - odpłynąć we śnie czy popłynąć raz jeszcze we wspomnienia.

Pamiętasz kiedy pisałam o tym, jak bardzo czuję się samotna wieczorami? O tym, jak odpływam w marzeniach? Przecież to nic nie kosztuje... a jak bardzo wzbogaca nasze życie. Oboje odkrywamy że poczucie winy nie jest aż tak bolesne, a głód się nasyca... Rozumiesz mnie.

"Za czym tęsknisz?" To pytanie wydawało się że jest właściwe i na miejscu. Ale wtedy nie wiedziałam jeszcze za czym mogę tęsknic. Nie znałam tego uczucia, nie wiedziałam czym jest tęsknota i jeszcze gorszy od niej detox.
Tęskniłam za czymś, czego wcześniej nie mogłam nazwac tęsknotą. Ale czułam to tak silnie... Chciałam poczuć całą atmosferę jaka towarzyszy kiedy spotyka się Pan i Suka.
Tęsknota miała stac się moją codziennością... moim bólem i radością w jednym. Dziś żyje tym.

Mówiłeś o wydawaniu poleceń. Tym samym dając mi wybór, że nie zrobisz nic przeciwko mojej woli. Ale też, że będziesz nie zadowolony jeśli moja wola będzie inna od Twojej. Nie wiedziałam że Twoja wola stanie sie wkrótce moją. Że będę jej tak pewna, jak swoich własnych pragnień.
W rozmowie wyczuwam Twoje przekonanie. Jesteś gotowy by mnie przygarnąć, jak swoją własność o którą będziesz dbał i sprawiał jej przyjemność. Jednocześnie używając mnie do własnych rozkoszy.
Piszemy o przekraczaniu granic, i o słowach jakie bym chciała usłyszeć żeby zadrżeć w niepewności. Moja skrytośc zaczyna się odsłaniać, Ty ja odsłaniasz... powoli, ale stanowczo. Mówię Ci o moim małym marzeniu... Moje "wielkie-małe" marzenie... Dziś mogę je miec od Ciebie kiedy tylko Ty tego zechcesz, dając w ten sposób przyjemność nam obojgu. Wiesz, na pewno wiesz, o czym marzyła Twoja Sunia na pierwszym spotkaniu... Teraz dajesz mi to za każdym razem, bez cienia wahania. Dziękuję.
Mówisz mi o zwierciadle duszy, że chciałbyś je we mnie zobaczyc...
Późno w nocy wyłania się myśl... Chcesz zobaczyć co kryje się w moim spojrzeniu. Od pierwszej rozmowy było ono dla Ciebie ważne, jeśli nie najważniejsze. Nie widząc go, mogłeś opierać się tylko na tym co piszę. Ufałeś mi. I ja Tobie.
Doceniasz moją otwartość. Tym samym oczekiwałam tego samego. Wiesz, ze nienawidzę kłamstwa. Zaufanie, które budowaliśmy od samego początku stało się naszym fundamentem. W rozmowie nie wiem, że w przyszłości, kiedy będziesz mnie policzkował, zniewalał i upokarzał, to zaufanie stanie się podstawą naszego związku. Weszłam w te grę i ...uczucia stały się żywe, tak jakbyś posiadał moje ciało już wtedy.
To dzięki zaufaniu jakim darzyliśmy się od samego początku, dziś jesteś Panem mojego serca, duszy i ciała.

Rozmowa schodzi na bardziej przyziemne tematy. Rozmawiamy o pracy, życiu, hobby i o wszystkim co mamy na co dzień. Pisząc Ci czym się zajmuje nie wiedziałam, że tak bardzo uwielbiasz kelnerki. Teraz już wiem. Moja praca idzie w parze z moją naturą...

Czas szybko leci w rozmowie z Tobą. Zawsze leciał, odkąd pamiętam. Kończące się noce i zawsze mało i mało. I nic się nie zmieniło do dziś. Zawsze mamy siebie za mało...
Zbliża się ranek, jesteśmy już trochę zmęczeni. To jednak nas nie odciąga, wręcz przeciwnie - włączamy skype, choc na chwilkę... Od samego początku jesteś zafascynowany moimi oczami. A ja czułam się dobrze i swobodnie kiedy na mnie patrzyłeś. I po raz kolejny mówisz mi "będziesz Moja". Czułam Twoją pewność w spojrzeniu i chęci posiadania mnie. Poczułam dreszcz.
O tej godzinie, jak każdy chyba, mam już zmęczone spojrzenie, ale Ty jesteś nim cały czas zafascynowany. Nie wiedziałam że aż tak. Mówisz o nich jakby były oczami bogini, porównujesz je do oczu egipskiego kota... Pierwszy raz w życiu słyszałam tak piękne słowa, które to oddają. Tak, mam oczy jak kotka...
Tak samo zachwyca Cię mój uśmiech, moja niesforna grzywka i to że się wiercę pisząc z Tobą. Widziałeś tyle szczegółów. Zawsze je dostrzegasz. Widziałeś że mam suche wargi i że je ciągle przygryzam... tak mi zostało do dziś.

Tej nocy zapragnęłam byc Twoją. Abym była dla Ciebie kimś wyjatkowym. Chciałam Ci służyc. Ta droga, była moim świadomym wyborem, a nie jedynym wyjściem. Dlatego tak bardzo tego pragnełam... Od kiedy powiedziałeś mi, ze należę do Ciebie, poczułam że nie jestem bezpańska, że dajesz mi swój szacunek i opiekę. Poczułam się bezpiecznie. Nic nie jest w stanie tego oddac. Dziś jestem szczęśliwą Sunią.

Odkryłam coś na nowo. Odkrywam słowa które pisząc pół roku temu mają taką samą moc i wartość, są dla mnie na pierwszym miejscu. I nie zamieniłabym ich na żadne inne.
Jesteś świadomy i dojrzały swoich wypowiedzi. Piszesz mi że bycie Panem też jest służbą odpowiedzialną i konsekwentną, że jest to rola odpowiedzialności, nie mniejsza niż rola Suki. Że będziesz mógł ją poniżyc bo masz jej szacunek, i pozwolisz jej po tym ochłonąć bo ma ten szacunek. Tak, to pokrętne i bardzo rozdwojone uczucie. Teraz je bardziej czuję niż rozumiem.
Twoja pewnośc jest teraz moją.

poniedziałek, 18 maja 2009

H.R. Giger

H.R.Giger jest jednym z niewielu artystów którzy mnie inspirują pod wieloma względami. Nawet w BDSM, można odnaleźc jego częśc...















niedziela, 17 maja 2009

Kara

Dla Ciebie zakładam mój nowy gorset. Uwielbiam je wszystkie, ale jest tylko jeden, który darze sentymentem. To nie był ten... inny, bardziej suczy, bardziej wyzywający. Chciałam byc dla Ciebie idealna, chciałam, żebyś zapomniał o czymś co mnie czeka. Coś, czego bardzo sie bałam. Kary. Czekałam na nią i nie wiedziałam kiedy mi ja wymierzysz. Nie mogłam w takiej niepewności dłużej czekac, uciekając przed tym, nie czułam się wolna. Nie chce Cię oszukiwać, nie chce niczego ukrywać. Postanowiłam przyznac sie sama. Nie wykonałam zadania które od Ciebie dostałam. Miałam na to tyle czasu, tyle okazji ...a jednak zawaliłam. Przyznałam się i wcale nie poczułam ulgi. Jeszcze nie powiedziałeś, kiedy ją wymierzysz.

Wyszłam dopiero co z łazienki, byles gotowy żeby mnie znów zeszmacic. Uwielbiam to słowo, uwielbiam kiedy tak do mnie mówisz. Wstałeś z łóżka, podszedłeś pewnie, ogladałes mnie jak swoją własnosc. Jestem nią... Stanąłeś przede mną, spuściłam głowe i wzrok - nie śmiem patrzec Ci w oczy kiedy mnie tak oglądasz. Przesuwasz dłoń na mój kark, delikatnie, aby po chwili poczuc silny uscisk na moich włosach. Szybkim, zdecydowanym ruchem opuściłes mnie jeszcze niżej, prawie schylona wpół, czekałam co będzie dalej.

-Za mną szmato.
Wleczesz mnie do łazienki. Odkręcasz wode... Popychasz na blat umywalki, widzę w odbiciu lustra co robisz. W tym momencie zdzierasz ze mnie co mam na sobie i wpychasz do wanny. Każesz klęczec - zrobiłam to posłuszne. Stoisz nade mną, patrząc jak woda uderza w głowę, znów wydajesz polecenie.

Obejmuję go ustami, zaczynam się bawic, najpierw delikatnie... ale Ty nie czakasz, wpychasz go głęboko, jak tylko mogłeś. Zakrztusiłam sie. Nie przestajesz, przytrzymujesz mnie mocno. Dajesz mi chwile na złapanie powietrza. Teraz już się nauczyłam, że chwila którą mi dajesz jest naprawde krótka i łapię powietrze tak szybko jak mogę. Pieprzysz w usta, przyciskając moja twarz do swojego podbrzusza. Dalej sie krztuszę. Nie wytrzymałam i w ostatniej chwili wyjęłam go z ust i wyplułam nadwyżke do wanny. Nie przejąłeś sie zbytnio tym, po chwili znowu mnie ostro pieprzysz. Woda spływa po twarzy, utrudniając jeszcze bardziej oddychanie. Rozmazany tusz szczypie mnie w oczy. Nie moge patrzec. Dajesz mi chwile wytchnienia. Ale jaką chwile... chwytasz za włosy odciągasz głowe do góry i mocno mnie policzkujesz. I jeszcze raz. To była moja chwila wytchnienia. Dziękuje. Mam to na co zasłuzyłam - plujesz najpierw w rozchylone usta - boże, jak ja to uwielbiam... plujesz mi na twarz... policzkujesz. Boli. Nie zdążyłam się zorientowac kiedy znowu wpychasz go w usta. Juz boli mnie gardło, bola mnie usta, ale Ty nie przestajesz, pieprząc mnie jeszcze mocniej, tak jakbyś nie miał przed soba człowieka. Tak, masz pod sobą szmate. byłeś w zupełnym transie. Nie pamiętam jak długo jeszcze to trwało, ale chyba długo bo modliłam sie w duszy, modliłam żebyś przestał, zebys mnie upokorzył inaczej ...wiem jak moja uległosc Cię podnieca, wiem jak na Ciebie działa, tak jak i na mnie Twoja siła. Czuję tylko jak ostatnimi siłami dociskasz mi twarz do podbrzusza. Czuję ciepło w gardle... czuje uścisk dłoni na włosach. Skonczyłes. Wyszedłes z wanny rzucając zdawkowe "doprowadz się". Wychodzisz.
Wychodzac juz z łazienki nie wiem czy moge podejsc do Ciebie i przytulic się... tak bardzo teraz tego potrzebuje. Podchodzisz pierwszy, stajesz przede mną, patrzysz głęboko w oczy... "to była Twoja kara."
Zasłużyłam na nią.

czwartek, 14 maja 2009

Preludium ekstazy

Piątek wieczór.

Przyjechałam wcześniej, czekam na Ciebie na parkingu przed hotelem. Chce mi się palic, ale próbuje tego nie robic. Wiem że możesz tego nie lubiec, jeśli nie palisz. Nie chce dzwonic, dopytywac sie. Lubię tę niepewnośc, że w każdej sekundzie możesz byc już blisko, za zakrętem.
I jesteś. To jak się witaliśmy przed hotelem było niczym do tego, jak nie mogliśmy nasycic się swoją obecnością, widokiem, zapachem i smakiem ust w pokoju hotelowym.

Pamiętam nasze dwa ostatnie spotkania, po tym jak byliśmy już w pokoju. Ostanie było bardziej śmiałe, ale jeszcze nie aż takie jak miało byc to, co teraz...

Po odebraniu karty w recepcji poszliśmy pospiesznie wzdłuż długiego holu. Otworzyliśmy drzwi i nie zdążyliśmy ich za sobą zamknąc. Całe szczescie, ze zamykaja się automatycznie... Dobrałam sie do Twoich ust moimi, tak, jakbym nigdy wczesniej nie zaznała bardziej błogiej przyjemności. Całuję Cię namiętnie, coraz bardziej łapczywie, odwzajemniasz to z nadwiązką. Zawsze tak robisz. Smakuje Cie, na nowo przywołuje Twój smak i zapach, Twoje ciepło i wilgoc. Obejmujesz mnie mocno wpół, dłonie błądzą wzdłuż talii aż po pośladki. Chcesz piescic mnie całą, tak jak ja Ciebie teraz. Całując się nie zwracamy uwagi czy jest to środek pokoju czy może okno obok nas. Rozpinam Ci koszule, dalej całując. Wkładam dłonie, jeszcze zimne, pod koszule i zaciskam na plecach. Nie wiem, może poczułes ból kiedy paznokciami wbiłam się za mocno w Twoja skóre... a nawet jeśli jestem pewna, że Cię to podnieciło jeszcze bardziej. Odpowiadasz mi mocnym ścisnięciem pośladka. Specjalnie dla Ciebie, założyłam moją ulubioną mini. Bez problemu podciągasz ją w góre, nie trzeba zbyt wysoko. Błądzisz dłońmi i nic nie znajdujesz. Nie założyłam tez majtek. Wiem jak bardzo doceniasz te wszystkie szczegóły, wiem ze sprawia Ci to nieziemską przyjemnosc. Lubię Ci to dawac, wiem, że to spostrzeżesz. To taka nasza gra, w której się odgadujemy. Nie chce przestawac całowac, chce Cię całego, zaczynam smakowac Twojej szyi, szepczesz mi do ucha to wszystko co chciałes powiedziec, kiedy do siebie teskniliśmy. Teraz słowa płyną same, prosto z serca a ja czuję się jakbym nie była przytomna. Twój szept, nasze jęki ...nie może byc nic piekniejszego. Wracam do ust. Wyjmuję dłonie i sięgam do koszuli, ropinam dalej, na oślep. Najchetniej zdarłabym z Ciebie wszystko co masz, ale to napiecie jeszcze bardziej mnie podkręca.
Chyba mnie pchałes w stronę łózka, nawet tego nie zauważyłam do momentu kiedy mnie na nie rzuciłeś. Upadłam na plecy a Ty nie dałeś mi nawet chwili na oddanie spojrzenia które tak uwielbiasz. Nie to się teraz liczyło. Nie przytrzymujesz mi rąk, nie policzkujesz, nie obezwładniasz. Pozwalasz mi tak samo jak ja Tobie na branie i dawanie jednocześnie. Daję Ci ciepło moich warg i biorę jednocześnie Twój smak.
Teraz dopiero przyciskasz mnie mocno. Bez koszuli, ale nadal w spodniach. Wyglądasz podniecająco. Twoje silne ramoina, czuję się zawsze bezpiecznie. To działa na moją wyobrażnie. Niezgrabnie próbuję odpiąc Ci pasek, jestem już na tyle mocno podniecona, że nie panuje nad tym. Chce żebyś mnie teraz zerżnął. Chce, żebyś we mnie wszedł, potem możemy dalej nie przerywajac, całowac się. Czując moje usilne starania, Ty pierwszy ściągasz do końca moją bluzke, wykorzystuję ten moment i łapczywie rozpinam Ci spodnie. Motamy się jak w transie. Opuszczasz spodnie do połowy ud i kładziesz się nade mną całując moją szyje, policzki i usta. Nie tracisz czasu na zgrabne zsuwanie spodni i skarpetek. Mogłabym krzyczec, ale dusiłeś mnie w pocałunku. Nasze pojękiwania i głośne oddechy były jak w transie. Bo były. Uwielbiam ciężar Twojego ciała. Uwielbiam, kiedy dociskasz mi podbrzusze, mogłabym wtedy eksplodowac gdybyś nagle wszedł we mnie. Czułam Cię między moimi udami, czułam ze możesz bez żadnego problemu wejśc teraz we mnie ..ale Ty powstrzymywałeś to, trzymałeś mnie na wodzy, czekałeś do momentu, aż będe skamlec, i czułeś kiedy już nie mogę wytrzymac kiedy moja wilgoc wylewała się ze mnie i miałeś mokre nie tylko uda...
Nie przerywając całujesz mnie ...i czułam jak robi mi się ciemno w oczach ...czułam jak mnie wypełniasz całą, do końca, dociskasz i... w tym transie czułam jak dochodze, lekko, tak jakbym frunęła ...i to nie miało końca. Nie miało, to był dopiero wstęp. Teraz jesteś we mnie, wypełniasz mnie i wreszcie spoglądamy sobie w oczy. To co mogliśmy zobaczyc było prezentem za wszystkie dni kiedy marzylismy o kochaniu, kiedy chcieliśmy się w sobie zatracic i wiedzic że tylko na to czekaliśmy. Tylko na to. Nie potrzebowaliśmy żadnych słów, a marzenia były tylko dowodem na to jak bardzo za tym tęskniliśmy. Nie chcemy myślec o końcu, nie chcemy kończyc, nie chcemy żeby ta noc sie wogóle skończyła...

Tak czuje dzis Twoja Sunia.

Cztery

Dzień tzw. "nic nie robienia". Dzień poświecony na przyjemności ciała i duszy. Tak, tak - wiosna w pełni i nasze zmysły szaleją. Moje to już zupełnie. Czy nie zawiele... cztery razy? Nie chcę sie określac mianem nimfomanki, bo nią nie jestem. Nie sprowadzam całego aktu tylko do tego jednego punktu, ale dzisiaj mogłabym tak o sobie powiedziec. Ciągle było mi mało, nawet nie wiem do końca czy jeszcze nie jest. Z każdym kolejnym razem chciałam więcej i mocniej. Za każdym razem byłeś w moich myślach. Przywołując najbardziej wyuzdane momenty naszych spotkań wciąż czuję niedosyt. wiem, przecież nigdy nienasyce go sama. I jestem pewna, że już nic nie zastąpi Twojej bliskości, ostrego rżnięcia i pieprzenia mnie tak, jak na to zasługuję. Czekam z utęsknieniem, pożądaniem i nienasyceniem na nasze spotkanie. Wiesz, że czekam na Ciebie.
W takie dni jak ten, nie mogę myślec o niczym innym. Tylko pożądanie i ciągłe niezaspokojenie swoich pragnień sprawia, ze teraz nie mogę normalnie funkcjonowac.
I jeszcze, jakby było mało, zadzwoniłeś tego wieczoru. Zacząłeś mnie niby niewinnie nakrecac nie wiedząc co dziś robiłam i jak bardzo jeszcze tego chce. Cała sie trzęse kiedy mówisz mi o tym co ze mna robisz. Opowiadasz to w takich szczegółach, że prawie czuję Twój dotyk, wzrok i zapach. Tak jakbyś stał tuz za mną i szeptał to wszystko...

Obudziłam się wcześniej, nie mogąc już ponownie zasnąc. Myślami jestem już na lotnisku. Denerwuje się troche. Jeszcze tyle do zrobienia... Denerwuję się bo jestem tak strasznie stęskniona, siedem tygodni to sporo czasu. Ale nie to jest teraz najważniejsze. Ważne, że wogóle mamy siebie, że mamy dla kogo czekac, śnic, marzyc i spełniac się w sobie. Bez tego wszystkiego nie dostrzgłabym swojego wnętrza, które staje sie co raz bardziej bogate dzięki Tobie. Dopiero zaczynam swoją podróż, a już moge powiedziec ze moje życie nabrało barwy jakiej nigdy nie miało. Pośród tej całej tęsknoty potrafię dostrzec tyle pozytywnych myśli. Pomimo że dzielą nas dobre dwa tysiące kilometrów, wiem ze jesteś zawsze blisko mnie. Tak się ciesze, że spotkałam Cię na mojej drodze. To jest bezcenne.
Po pierwszym spotkaniu myślałam zupełnie inaczej. Byłam wewnetrznie rozerwana, troche zagubiona i jednocześnie szczęliwa. Zagubiona bo przerażało mnie to, że nie bedziemy mogli widziec się kiedy naprawdę tego zapragniemy i ta odległosc... ale teraz myślę inaczej. Nie to się liczy. Liczy się że mamy siebie.

cztery dni.

Spotkanie

Poniedziałek rano. Ledwo sie zmuszam do wstania. Ósma rano dla mnie to prawdziwa męczarnia. Wstaję spod gorącej i miłej w dotyku pościeli... cała się trzese, tak jakbym miała delirium tremens. Sama nie wiem czy z zimna, tego że jestem nie wyspana, a moze już z nerwów. Cholerne banki, idąc tam mam wrażenie że wchodzę do najbardziej zakłamanego, fałszywego i ociekającego egocentryzmem miejsca jak i ludzi tworzących tę grupę. Nie ważne, muszę to załatwic.
Wychodzę z domu, po kilku minutach jestem już w połowie drogi. Jakie to miasto jest małe... gdziekolwiek nie wyjdziesz wszystko wydaje mi sie tak blisko... Ładny dzień, ale czy to ważne? Czasami myślę o Nim, jak na prawde wygląda, bo przecież ekran to nie to samo. Z pewnością nie. Myślę jak mnie zerżnie, przecież tyle mocnych słów od Niego czytałam. I jestem ciekawa czy naprawdę jest taki stanowczy, jak sam pisał. Zdawało się, że jest ale to nie to samo co spotkanie w realu.
Mam jeszcze trochę czasu, akurat na załatwienie formalności w banku.
Nie spodziewałam się, że tak szybko do mnie zadzwoni...

-cześc, za kilka minut będe wjeżdżał do twojego miasta, gdzie się spotkamy dokładnie?
-przed bankiem, jest tylko jeden taki. Z pewnoscia trafisz.

Zapytanie było jednoznaczne i krótkie w tresci. Ma miłą barwe głosu, hmm... już jest lepiej. Podałam Mu adres. Jeden taki bank, jedna taka ulica. Nic prostrzego.

Ok, załatwiam wszystkie te papierkowe rzeczy i nie myliłam się. Fałsz ludzi że aż mnie mdli jak oni smiesznie się produkuja przed klientem. Zero naturalności, i spontaniczności, prawie jak cyborgi. Ohyda. Całe szczęscie ze w tej chwili mnie to śmieszy. Kobieta się produkuje przede mną a ja po prostu bawie się telefonem. No nie mogłam udawac ze jestem nawet zaciekawiona. Przykro mi, taka juz jestem suka.
Dostaję sms-a. Akurat musiałam podpisywac wszystkie pieprzone karki jakie mi podała. Myślę o Nim. I jeszcze nie wiem ze juz na mnie patrzy. Kończe i odchodzę jak najszybciej.

Niespodziewałam sie że mogłabym Go teraz zobaczyc. Stał przed wyjściem... z daleka widziałam Jego zniewalajacy usmiech, szczery i... przyciagający. Odwzajemniam usmiech, szczerze.
Nie wiem co powiedziec, po prostu usmiecham się do Niego, ciesze się z naszego spotkania. Nareszcie moge powiedziec ze spełniło sie coś, co kiedys było dla mnie nie do pomyslenia. Heh, czyżbym była "na czasie?" Spotykam i umawiam przez internet? Co za czasy, ludzie juz niedługo przestaną poznawac się na zabawach. Nie prosciej zamiescic ogłoszenie o sobie?

Podjechaliśmy pod mój dom.

-Wróce za chwile, wezme swoje rzeczy i zamienie dwa zdania z rodzicami. ok?
-ok.

Trwało to chwilę. Wyjeżdżając z mojego miasta kieruję gdzie masz jechac. Spoglądam, widzę przeciwsłoneczne okulary i jestem ciekawa Jego spojrzenia...
Jechał szybko, ale czułam się bezpiecznie. Nie wiem jak to możliwe, ale naprwde od pierwszej chwili, kiedy zobaczyłam Cię realnie, czułam ze mogę Ci zaufac.

Pierwsze zadanie

Wróciłam zmęczona. Miałam nadzieje ze wytrwam chociaż do północy. Niestety... usnęłam. Przebudzona po godzinnej drzemce sprawdzam poczte. Pusto. Sprawdzam kolejne strony i ... wiem że to od Ciebie. Nikt inny nie mógł tego napisac tak bezposrednio. Nie wiem czy w tym momencie chciałeś sprawdzic moją czujnośc, czy była to próba, czy moze coś jeszcze. Nie wiem, nie wnikam to. Jest zadanie. W takim momencie czuje sie z Tobą naprawdę blisko.
Mając czas dla siebie przypominam sobie to wszystko, co zostawiło mocny ślad w mojej głowie. Myśli nachodzą jedna na drugą, zbyt wiele tego... Ale jest jedna myśl, która spycha wszystkie inne na bok. I wciąż wraca kiedy przypominam sobie coś innego. Już wiem, to ona.

Pamiętam kiedy snuliśmy nasze fantazje, zanim się spotkaliśmy. Te większe i mniejsze, bardziej odważne i troche mniej.

Czwartek wieczór.
Przyniosłam ze sobą laptopa, jeszcze nie wiem czy będzie nam potrzebny.
Po kolejnym, mocnym jebaniu nie mamy siły już na nic, odpoczywamy przytuleni, upajając się zapachem naszych spoconych ciał, zapachem spełnienia, wyżycia, pozostawione ciągłym niedosytem a dla mnie również bezpieczeństwa w Twoich ramionach. Czas płynie. Ostygnęliśmy troche, jeszcze nie zupełnie ale możemy zrobic coś jeszcze. Mogło to byc chociażby zaparzenie kolejnego kubka z herbatą, mogłam zapalic papierosa albo po prostu sprawdzic co piszczy w necie. Biore laptopa na kolana,sprawdzam, ściągamy jakiś program i takie tam. Mija troche czasu, nie za wiele... nasz wzrok znowu się spotyka. W takim momencie nie mówimy nic więcej, czujemy to samo. Chcemy się dalej jebac. Jesteśmy zmęczeni.
Nie myślałam że tak szybko to zaproponujesz. Czy chcę siebie zobaczyc w kamerce? Chcę.

Znowu odpoczywamy. Spędzamy ten czas inaczej. Przezywamy na nowo to, co przed chwileczką ze mną robiłeś...
Zobaczyłam nas jakby w innym wymiarze. Nie siebie i nie Ciebie... Widziałam silnego Pana i uległą Sukę. To co widziałam, właśnie otworzyło mi oczy. Widziałam Twoją władze nade mną. Wszystko co widziałam przeżywałam podwójnie mocno. Widziałam jak mocno chwytasz mnie za włosy, dociskasz do swojego podbrzusza kiedy go ssie. Ty stałeś, ja klęczałam przed Tobą.Wydawałam się taka mała, taka bezbronna.... Zdawało się ze nie miałam woli głosu na najmniejsze sprzeciwienie. Nie miałam. Mocny chwyt - nie myslałam ze aztak mocno. Widziałam jak wymierzałes mi policzki jeden za drugim, tak jakby ciągle mało i mało.... i nie wiedząc czemu, czy to Ty miałes mało czy ja. To jak na mnie splunąłes, widziałam siebie jak nisko upadam, nie wiedziałam, że aż tak. I kolejny policzek, kolejne szarpnięcie za włosy. Widziałam tez, jak bezlitośnie wymierzyłeś mi z otwartej dłoni w moje pośladki. To było naprwde mocno - bolało. Ale dopiero oglądając siebie z boku zobaczyłam z jak wielka konsekwencją i wymierzeniem to robisz. Jesteś stanowczy w tym co robisz, wiesz, że tak lubię. Robiłeś to tak jakbyś miał pod sobą .... szmate.

Pokazywałeś mi to wszystko, tak jakbyś chciał mi udowodnic jak wygladam naprawde. Dalej, patrze jak karzesz mi odwrócic się do kamery twarzą, na kolanach z nisko pochylona głową, podpierałam się na łokciach. Zmęczona, splunięta twarz....ale zawsze w obroży która dawała mi tę siłe na jeszcze ... Jesteś za mną, mój Pan. Chwytasz energicznie za potargane włosy, unosisz lekko w góre i po chwili, odrzucasz od siebie... jeszcze nizej niż przed chwilą . I mówisz do mnie

- Spójrz jakie Ty masz sucze spojrzenie. Zobacz, jak cię widzę.

Patrzę przez kosmyki splątanych włosów. Patrze jeszcze chwile... Wyłączam kamere.

To co zobaczyłam, pokazało mi nowy obraz siebie. Nie inny, po prostu nowy. Jak Ty mnie szmacisz... Idealnie. To tylko kropla w morzu tego co razem przeżywamy, ale jak bardzo oddaje to, co zobaczyłam.

Moja kolejna stop klatka, która trwa i trwa prawie tak samo oryginalnie jak na początku.

Zmęczone usta

...Po wszystkim obmywał moje ciało z niezwykłą czułoscią, spokojem i ... oddaniem. Roztarł żel w dłoniach, tak jakby chciał go najpierw ogrzac zanim dotknie rozgrzanego ciała... oparłam sie o ścianke kabiny wykończona wcześniejszym rżnięciem. Dotykał i masował moje piersi patrząc mi w oczy. Czasami podążał wzrokiem za swoimi dłonmi, które pozostawiały smugi piany na moim ciele. Ogladał mnie dokładnie. Podziwiał. Jego dłonie obmywały mój brzuch, talie, plecy, pośladki.... wszystko to z niezwykłą starannością. Odwróciłam głowe w strone lustra, które znajdowało się dokładnie na przeciw kabiny... to co zobaczyłam zostanie w mojej pamięci. Na zawsze.

Oparta plecami o kabine spojrzałam w lewo. Zaparowana ścianka. Przetarłam ja dłonią i zobaczyłam mnie i mojego Pana. Ja-wykończona po wszystkim co przed chwila ze mna robił, w obroży, z rozmazanymi oczami i głową ledwo trzymaną w górze. Widziałam nie-siebie. Widziałam kobiete przypietnowana mianem Uległa. Widziałm Pana. Widziałam jaki jest silny. Wie jak sie mną opiekowac. I wie jak karac. Teraz było idealnie.

Strumień gorącej wody uderzał w jego ramie. Przysunął sie do mnie, tak jakby chciał mnie całą objąc i tym objeciem masowac moje plecy. Bezwiednie oparłam dłonie o jego tors, cały czas patrząc w swoje odbicia oczu w nie swoich oczach... zmęczonych? pożądających? dziękujących?.... Usta nie mogły sie sobie oprzec... Nie było końca. Nie chcieliśmy aby kiedykolwiek w ogóle nastąpił. Pod strumieniem gorącej wody pożądaliśmy się w pocalunku - momentami łapczywie, tak jakbyśmy nie chcieli utracic nawet sekundy, na przemian z delikatnym muskaniem warg i języka. Przysunęłam się bliżej, teraz strumień wody padał raz na moją głowe raz na ramiona... W tym deszczu chcieliśmy złapac każdą krople która spływała między ustami. Całowaliśmy i piliśmy to wszystko, co spływało. Nie było końca. Moje ciche pojękiwanie było dowodem spełnienia. Zmęczone usta, prawie krwawiły a my chcieliśmy wciąż więcej i więcej ...

Nawet przez moment nie spuścił ze mnie wzroku, patrzył mi głęboko w oczy, moje załzawione i czarne od rozmazanego tuszu. Wiem że je uwielbia, tak jak ja uwielbiam jego uśmiech.
To jest jeden z tych momentów, kiedy to właśnie On był mi oddany, w ten sposób okazuje mi swoją wdzięcznosc za to kim jestem. Jestem Jego Sunią.
Stojąc ostatkami sił przytuliłam się mocno i wyszeptałam "dziękuje..." na co On mi odpowiedział "nie... to ja dziękuje."

...Pij

Pieprzył mnie mocno, szybko, gwałtownie... tak jak lubie. Resztkami sił, chcieliśmy wciąż wiecej. Nigdy dosyc, zawsze za mało.

-Chcesz więcej? chcesz...? chcesz.

Kazałeś mi, abym Cie ujeżdżała. Wiedziałeś, że nie miałam już siły. Oboje jej prawie nie mieliśmy. Zrobiłam to posłusznie. Byłam zadowolenia pomimo zmęczenia. Uwielbiam tak. Uwielbiam się na Tobie kołysac. Uwielbiam też podawac Ci kapiącą z moich ust śline... tym razem nie miałam jej dla Ciebie. Czułam pragnienie. Również leżałeś, byłeś zmęczony. I też chciałeś zwilżyc usta.

-Nie... nie mam już siły... nie mam.
Błagałam.

Nie miałam siły, ale chciałam jeszcze. Było mi tak dobrze, nie chciałam kończyc. Podniosłam sie na kolanach, przysunęłam do Twojej twarzy, patrzyłam błagajacym spojrzeniem... objąłeś dłońmi moją pupe... zacząłeś mnie lizac. Widziałam jak zaczynasz spijac moje soki, tak, jakbyś chciał ugasic narastające pragnienie.
Nie pytałam czy chcesz. Biorę łyka wody. Klęcząc między Twoją głową wypuszczam z ust strużke wody... Spływa po mich piersiach, brzuchu i łonie aż przez cipke do Twoich ust. Myslałam - "Pij..." Jesteś chyba zaskoczony. Spijałeś łapczywie, wiem ze byłeś spragniony. Kolejny łyk, znowu Cie napoiłam. Widząc jak spijasz wode z mojej cipki, prawie Ci zazdrościłam.
Nie chciałeś mnie wypuszczac, trzymałeś mocno rękoma za moje pośladki, masując je mocno, czasami uderzałeś z otwartej dłoni. Jęczałam z rozkoszy. Robisz to z tak wielkim uwielbieniem. Cudownie.

Odpływałam i nie miałam juz siły kleczec. Podparłam sie o wezgłowie, ale nawet na to nie miałam siły... po chwili odgięłam się do tyłu, plecami opadłam na Twój brzuch. ... zmęczona, zadowolona Sunia.

Wtorek

-pracujesz jutro?
-tak.
-do której?
-do 17, może 19... nie wiem...
-szmatko, mam dla Ciebie taką niespodzianke, ze chciałbym nagrac Twoją mine kiedy ją zobaczysz
-Największą niespodzinką bedziesz tylko Ty, i tylko dla mnie.

Następnego dnia...
Zaczęłam prace o stałej porze. Lubie swoją prace. Praca, która wymaga taktu, dużej kultury osobistej i nienagannego wyglądu. Tak własnie ją odbieram.
Dzisiaj nie było zbyt dużego ruchu... w końcu mamy wtorek. W czasie pracy miałam czas na wpinanie myśli co bedzie jutro. Jutro miał mnie zeszmacic...
Jestem cała podekscytowana, podniecona i szczęśliwa jak nigdy dotąd! to nie możliwe abym nie myślała.
Myślałam o tym, jak będe się szykowac. O tym kiedy będe na Niego czekac przed bramką, i o tym jak nie wypuścimy się z objęcia kiedy po tylu tygdniach rozłąki będziemy razem, i o tym jak...
Cały dzień emanowałam radoscia, i chyba nikt tego NIE MÓGŁ nie zauważył. Jak w hipnozie wykonywałam codzienne czynnosci. Przygryzałam wargi łapiąc się po fakcie kiedy odczuwałam już lekki ból.
Ostanie pół godziny. Starannie wszystko przygotowałam - nakryłam stół, ułozyłam sztucce, zadbałam o wszystkie szczegóły aby wyjsc z pracy z czystym sumieniem że wszystko jest ok.
Zabieram serwetki i wychodze na zaplecze. Zostało 20 minut... tylko 20.

Wracam na sale. Nie dociera to do mnie. Mogłabym sobie zadac pytanie "Co jest.... kurwa co jest?! jest wtorek! " Ale w tym momencie nie miałam żadnych pytań o dzień, o date w kalendarzu ani o to jakim prawem ja Go dzisiaj widze. Żadnych pytan. Nic. Pustka. Wiedziałam tylko ze to nie jest sen.
Podchodzac do stolika posłał mi lekki uśmiech, tak jakby flirtował ze mną. Stop klatka, która bedzie trwac w mojej głowie na zawsze... Za jego ramieniem znika pozostawiony ukradkiem wzrok. Siada. Zamawia. Czeka.
Zaczynam drżec, nie mogąc tego opanowac. Ręce trzęsą mi się niemiłosiernie. Z trudem chwytam tace, którą zawsze noszę bez żadnego ale. Niepewnym krokiem podchodze do Niego.
Nie zdażyłam nic powiedziec, nie mogłam... nie wiedziałam jak ... nic w tej chwili nie wiedziałam. Cieszyłam sie jak mała dziewczynka. Jego mała...

- dzień dobry.

Jego pierwsze słowa i widzę znowu ten uśmiech na jego ustach. Niesamowite jak wielką mają moc, uspokajam się, zaczynam wierzyc ze wszystko jest tak piekne że wręcz realne. Uśmiech nie znika z mojej twarzy...

na stoliku stawiam kawe i cole z cytryną.

-dzień dobry. Kawa dla Pana. I cola - proszę... ... ... ... Jak minęła podróż? ...
Kończę za 10 minut...
-Wiem, ze kończysz za 10 minut.

Stałam jak wryta za nim to do mnie dotarło. Wiedział wszystko. Ja nic.

Czekam na Niego, juz bez fartuszka, przy barze. Idzie pewnym, spokojnym krokiem. Nie pyta się o nic. Nic nie mówi, nie odpowiada... Wychodzi.
Wychodzę za Tobą. Tak jakby niewidzialna smycz ciągnęła mnie do Ciebie. Znów nie zdążyłam nic powiedziec. Nie musiałam. To było tak oczywiste.
I znów idziesz tym pewnym krokiem przed siebie, podążam za Tobą. Na rogu dwóch głównych ulic centrum miasta przystajesz i mocno mnie obejmujesz. Tulisz jakbyś trzymał w swoich rękach największy skarb. Nie wypuszczasz. Ja drże, z ledwością chwytając oddech.

- Kurwa....tak bardzo się ciesze...

Tylko to byłam w stanie wyszeptac Ci do ucha. Nic nie odpowiedziałeś. Tuliłes mnie dalej. Tak mocno to pamiętam, nie chciałeś mnie wypuszczac...

mój egoizm?

Chcę więcej. Ostatnie dni zwalają mnie pod kątem mojego chcenia. Zachowuje się jak mała gówniara - ja chce! W takim razie jestem bardziej łasa na różnego rodzaju zaczepki i komplementy. No i niestety, ale chodzę też bardziej wkurwiona. Co oczywiście odbija się na innych. Nie mój problem, że właśnie ty stoisz na mojej drodze. Więc zejdz mi z niej... Co mam na myśli mówiąc to? Moje mysli ogarnęła żądza. Kimkolwiek jesteś, przyjacielem, mężem czy po prostu czytelnikiem - dla mnie jesteś obcym. Nie pojmiesz tego nawet gdybyś chciał. Tylko mój Pan może mnie zrozumiec.

Wieczorem po pracy.
Mamy spotkac się w pubie. Dobra, przejdę sie tylko po to, żeby nie skisnąc w tym domu jak ogórek. Co teraz mi innego pozostało? ...w sumie, dlaczego by nie iśc? Nie chcę wychodzic z wprawy uwodzenia, ale nie wiem też, czy akurat póżniej będe miała na to ochote. Zobaczymy.
Po drodze zatrzymuję taxi, i tak jestem juz spózniona, a w tak wysokich obcasach nie przeszłabym na drugi koniec D1. Miły kierowca, w kazdym razie bardzo rozmowny.
Spóżniłam się ze 30 min. Pewnie czeka, a moze juz nie. Rozglądam się najpierw i podchodzę do baru. Biorę podwójną whisky z lodem. Pierwszy łyk, rozkosz smaku, ukojenie dla zmysłu. Póżniej czuję tylko odprężenie.... W środku spory ruch, nie przeszkadza mi to absolutnie. Wspaniały klimat, tylko to się tereaz liczy. Stoję z boku, obserwuje. Nie specjalnie liczę na to, ze moze jeszcze czekac. Po prostu wyszłam z domu do ludzi - co będzie dalej... zobaczymy. I znalazłam to co chciałam. A jednak. Siedzi. Nie sam. Ze szklaneczką jakiegoś trunku, może i nawet whisky. Podparty na łokciach ze wzrokiem wbitym w dno szklanki. Obserwuję jeszcze przez moment, widzę że czasami sie rozgląda. W końcu podchodzę, nie bede go dłużej trzymac w niepewności.

- Cześc... długo czekałam w kolejce do baru... tyle tu ludzi...

Witam go ciepłym uśmiechem i ...troche zalotnym spojrzeniem. No nie potrafie sobie tego nigdy odmówic. Nigdy.
Wydawało się że był troszkę zdziwiony tym, że wogóle przyszłam. Uśmiechnął sie szczerze, wstał i dał mi całusa w policzek. Ot tak, na przywitanie.

-Nie sądziłem że się zjawisz.
-A jednak.

Nie ma wolnego miejsca, ale mnie to nie przeszkadza. Lubie opierac się o wysoki blat stojąc z moją ulubioną whisky.
Rozmawiamy chaotycznie próbując nawiązac wspólny temat. Nie mam ochoty rozmawiac na temat mojej pracy czy związku. Dla mnie są to nudne tematy i szybko sie wyczerpują. Jest jeden wspólny, ale żadne z nas nie chce go wypowiedziec. Za szybko? Czy nie wypada? Prawie nie przywiazuje wagi do tego o czym rozmawiamy. W mojej głowie mam inny obraz, jakze inny... Widzę jak mnie rżniesz, policzkujesz i chwytasz za włosy. Widzę tylko Ciebie. To co ze mna robisz. Chciałabym byc tutaj z Tobą, chciałabym znowu poczuc Twoja bliskosc, Twój wzrok na mnie i chciałabym.... tak wiele bym chciała... W myslach wyobrażam sobie, jak bierzesz mnie za rękę i prowadzisz do toalety. Każesz mi się wypiąc... nie bez powodu załozyłam dzisiaj spódnice, pod spodem tylko pończochy zaczepione na paskach, bez majtek... Wypinam się dla Ciebie jak tania kurwa. Wiem że tego chcesz. I z czasem, dostaniesz to. Ale to tylko myśli. Nie wiesz że teraz jestem tutaj z nim, nie wiesz, jak bardzo blisko jestem myslami z Tobą. Oszalałm? A może to zauroczenie? Ale co to za zauroczenie, które wciaz trwa i trwa i z kazdym dniem sie nasila? A tęsknota nie ustepuje miejsca przyzwyczajeniu... Nie wiem do czego to podpiąc - jestem nie wyżyta? steskniona? a moze po prostu zakochana?
I myślę o jeszcze jednym, o czymś co tak naprwde zawazyło że wyszłam dzisiaj z domu. Zadanie. Mam od Ciebie zadanie i nie jst ono takie łatwe jak mi się zdawało.

Spotkałam sie z nim, rozmawiam, chcę miło spędzic czas... Chcę. A może go spędzam tylko nie wiem? Może mam chore wyobrażenia spędzania miło czasu? Skoro chcę i myślę tylko o nas? Myślac o spotkaniu wcale nie miałam w planach pieprzenia się z nim. Choc nie wykluczone że jeszcze pół roku temu poszłabym z tą właśnie myślą. Dla bezpieczeństwa, tylko i wyłącznie mojego, wzięłam podwójną whisky. I idę po jeszcze jedną. Alkohol skutecznie mnie powstrzymuje przed pójsciem z nieznajomym do łózka. Ten wieczór szybko minął.

Ranek.
Przebudziłam sie wyjatkowo wczesnie, o dziwo bez bólu głowy. No i co??? I dalej myśli zaczynają płynąc w tym samym kierunku co wczoraj i kilka dni temu. Zamykam oczy, nie chce zasypiac jest mi teraz zbyt dobrze. Nie, jednak wstaje i idę pod gorący prysznic. Z myślą że otrzeżwieje i zajme sie czyms konkretnym, chocby... no własnie, czym?
Myslę o tym jak mnie jebiesz, jebałes i bedziesz to robił. Myślę o naszej grze, znowu mam nowy pomysł... a Ciebie teraz nie ma... Kiedy będziesz?

marzenia, a może i nie...


Są takie dni kiedy czuje ze ociekam sexem. Jestem wtedy kobietą apetyczną do bólu. Emanuje ciepłym usmiechem, spojrzeniem z iskrą w oku a mój zapach unosi sie wszedzie gdzie przejdę...

Miałam ochote na coś zajebistego. Zrobiłam to. Ubrałam się elegancko, krótka spódniczka, czarne szpilki, skórzana kórtka... Wchodzac do windy myślałam o... o kimś takim kto wiedziałby co ze mną zrobic w tej jednej minucie... dalej potoczyłoby się samo, swoimi prawami.

...Wszedł za mną, tak jakby został zwabiony moim zapachem. Drzwi windy nie zdążyły się zasunąc. Nie spodziewałam się, tak szybko przyparł mnie do sciany, nie mocno... może nie chciał mnie przestraszyc. Docisnął swoim ciałem, Chwycił mnie za ręce, tak żebym nie mogła go odepchnąc... mmmm... nawet nie wie jak bardzo to uwielbiam. Czułam się na tyle bezpiecznie że nie spanikowałam. Nic nie mówił, czułam jego oddech na moim policzku. Nie pocałował mnie, nie wsunał ręki pod krótka, ledwo przykrywajacą pośladki spódnice. Nic. Odsunął sie, za nim winda rozsunęła drzwi. Moje spojrzenie dawało mu jasny sygnał - zerżnij mnie, jesli masz ochote.

Nie wiem kto to był. Może sąsiad który czasami mnie obserwuje ze swojego balkonu, może jakiś obcy. Nie wiem, widziałam go pierwszy raz.

Śpieszę sie na przystanek, idę małymi szybkimi krokami. Pewnie. Wiatr poniewiera moje włosy, czuję się sexy. Czuję że dzisiaj mam tą władze.

Przystanek.
Czekam i czekam... w oddali patrzę na startujące samoloty - lubie to, czuję wolnośc. Samochody przejeżdżaja jeden za drugim, czasami zatrzymują się na czerwonym i dalej ruszają. Patrze, obserwuje, myślę...

Starszy facet, przed czterdziestką, elegancko ubrany w koszuli. I przeciwsłonecznych okularach. Zatrzymuję wzrok, uważam ze warto poświęcic mu troche uwagi. Zsuwa okulary, patrzy na mnie. Kiedy rusza swoim Jeepem, posyła mi uśmiech i unosi dłoń, tak jakbyśmy się znali. Odwzajemniam. Zostawiam dla niego lekki uśmiech. Warto.
Nie wiem kiedy i jak - zawrócił. Zatrzymał sie i otworzył mi drzwi do auta. Jego słowa brzmiały jak zaproszenie
- I'll show you... It's not far...
Wchodzę jak zahipnotyzowana. Siadam, kolana mam złączone, ręce grzecznie układam przed sobą. Ruszył. Lekkie spojrzenie w jego strone. Odwzajemnione. W samochodzie pachnie erotyzmem... Czuje się pewnie. Jestem pewna tego, co teraz chce. Jedziemy prosto, do centrum. Zwalnia, skręca w boczną uliczkę prowadzącą chyba do jego domu. Wjeżdża w brame i otwiera garaz pilotem. Jesteśmy już w środku, nie wyłącza auta. Głucha cisza była by w tym momencie nie na miejscu, jak nieodpowiedni przerywnik do dalszej gry. Nie mówimy nic. Po prostu zaczynamy gre. Prawie jak zwierzęta, nie zwracamy uwagi na niedogodności auta. Nie wiem kiedy znaleźliśmy się na tylnym siedzeniu. Siedzę na nim, tak jak lubie. Kołyszę się i czuję jego silne dłonie jakby mnie prowadziły. Jego słowa brzmiące w obcojęzycznym wydaniu nakręcają mnie jeszcze bardziej. Szczytuje. Szybko i mocno.
Ruszamy do centrum, niedługo zaczynam prace. Nie chce się żegnac ...
- I have to go, goodbye.

Czas dobrze wykorzystany. Zamiast czekac na jakis autobus przeżywałam nieziemskie uniesienie. I nawet zdążyłam do pracy. Zaliczone na plus.